środa, 26 lutego 2014

Rozdział 5

                                                            Harry

         Otworzenie drzwi z dziewczyną na rękach to nie lada wyczyn, jednak w końcu udało mi się przekręcić ten cholerny zamek i weszliśmy do środka. Czy raczej ja wszedłem, trzymając Lynn na rękach. Sam nie bardzo wiedziałem czy zasnęła, czy zemdlała, ale najostrożniej jak potrafiłem, położyłem ją na swoim łóżku. Dopiero teraz zauważyłem, że nie do końca udało mi się ją przytrzymać i na jej bluzce widniała plama wymiocin. Nie mogłem zostawić jej w takim stanie, więc powoli ściągnąłem jej ubranie. Najpierw poplamiony top, a potem vansy. Zostawiwszy ją w szortach i beżowym biustonoszu, przykryłem ją kołdrą. Nie umknęło mojej uwadze to, jakie ciało miała dziewczyna: niezbyt duży, ale kształtny biust i zgrabne nogi, które w tych króciutkich szortach były doskonale wyeksponowane. Była dużo niższa ode mnie, nie mogła mieć więcej niż 1,60m, ale cała była mała i drobna. Teraz, gdy spała, wydawała się jeszcze młodsza. Długie, brązowe włosy okalały jej twarz niczym aureola, miękko opadając na poduszkę. Wziąłem jeden kosmyk w swoje palce, były niesamowicie przyjemne w dotyku. Nie używała lakieru ani żadnych innych utrwalaczy fryzur, nie musiała. Bez tego i tak wyglądała lepiej niż większość dziewczyn, które codziennie spotykałem. Może właśnie dlatego, że nie starała się upiększać na siłę? Wachlarz rzęs rzucał cienie na jej policzki. Długo walczyłem z pokusą dotknięcia jej twarzy i przejechania palcem po pełnych wargach. Ogarnij się, Styles. To tylko kolejna dziewczyna, przewijająca się przez twoje łóżko, tym razem z innego powodu niż zwykle. Zaniosłem jej bluzkę do łazienki i za pomocą wody oraz mydła pozbyłem się plamy, a potem powiesiłem ją, by wyschła. Nie pamiętałem, kiedy ostatnio prałem coś, co nie należało do mnie. Może nigdy? Odezwał się we mnie cichy głosik, ale kazałem mu się przymknąć. Wziąłem szybki prysznic, a gdy wróciłem do pokoju zobaczyłem, że dziewczyna skuliła się pod ścianą i wtuliła w poduszkę, leżąc na boku. Było już po północy, za chwilę Niall powinien wrócić. Nie mając innego pomysłu, wyciągnąłem z szafy koce i rozłożyłem je na podłodze. Zgasiłem światło i wsłuchiwałem się w jej równomierny oddech, dopóki nie nadszedł sen.
Obudziło mnie to, że blondyn o mało, co na mnie nie wpadł i runął jak długi tuż obok.
- Cicho! - Syknąłem, patrząc na Lynn, która na szczęście nadal spała. Kiedy Horan zobaczył dziewczynę, posłał mi pytające spojrzenie.
- Co Lynn tu, do cholery robi? Już ją przeleciałeś? - Spytał z niedowierzaniem Irlandczyk. Miałem ochotę palnąć go w ten głupi łeb. Znaliśmy się pół życia, ale on wciąż momentami zadziwiał mnie swoją inteligencją. Czy on naprawdę myślał, że wtedy spałbym na podłodze? Popatrzyłem na niego z politowaniem i parsknąłem.
- Nie, nie przespałem się z nią. Upiła się w trzy dupy, a nie wiedziałem, w którym pokoju mieszka, więc zabrałem ją tutaj. Wystarczy? - Warknąłem, patrząc w sufit. Zaraz potem znowu przypomniałem sobie jej słowa, które bez końca odtwarzałem w swojej głowie. "Chcesz wykorzystać naiwną, łatwowierną dziewczynę, rozdziewiczyć ją, a potem rzucić w kąt jak niepotrzebną zabawkę, którą się już znudziłeś, prawda?! Spóźniłeś się, nie jestem już dziewicą!"
Nie miałem pojęcia, dlaczego to powiedziała, ani czemu była wtedy taka rozgniewana. Ta dziewczyna była dla mnie zagadką. Zagadką, którą za wszelką cenę chciałem rozwiązać.


                                                                Lynn

         Promienie słoneczne, przebijające przez zasłonę tworzyły najróżniejsze wzory. Jeden z nich miałam teraz na środku twarzy. Rozejrzałam się niespokojnie, zauważając, że kolor ścian nagle zmienił się z kremowego na popiel. Coś tu było nie tak. Chciałam zawołać Danę, ale głos uwiązł mi w gardle, gdy zobaczyłam, że leżałam na ... torsie Harry'ego. Krzyknęłam przerażona, szczelniej zakrywając się kołdrą.
- Co ty robisz?! Wynocha! - Przykryłam się po sam nos. Kiedy podniosłam głos, poczułam pulsujący ból w skroniach. Na twarzy chłopaka pojawił się szeroki, głupkowaty uśmiech.
- Tak w zasadzie, jeżeli już ktoś z nas powinien się stąd wynosić, to na pewno nie ja, skarbie. W końcu to mój pokój. - Powiedział seksownie zachrypniętym głosem. Stop! Jak to: jego pokój? Omiotłam wzrokiem pomieszczenie jeszcze raz i zamarłam, gdy na drugim łóżku dostrzegłam Nialla, a nie moją współlokatorkę. Lokowaty miał rację, to zdecydowanie nie był pokój 233. Tylko co ja do cholery robiłam u Horana? Posłałam chłopakowi pytające spojrzenie, otwierając usta, ale zaraz je zamknęłam. Harry wstał i zniknął gdzieś, by po chwili wrócić z moją bluzką w rękach. Zaraz, nie powinnam przypadkiem mieć jej na sobie? Zajrzałam pod kołdrę: ubrana byłam w sam stanik i szorty. Jęknęłam cicho, opadając na poduszkę. Co się do cholery wczoraj wydarzyło? Ostatnie, co pamiętałam to widok Dominica i April. A może to wszystko tylko mi się śniło? Zielonooki podał mi kubek z jakąś nieznaną mi substancją.
- Masz, wypij. Jest ohydne w smaku, ale pomaga na kaca. - Podejrzliwie na niego spojrzałam, ale bez słowa wzięłam od niego naczynie.  Upiłam odrobinę i skrzywiłam się, czując nieprzyjemny smak w ustach. Po minucie, podczas której czułam na sobie jego uważny wzrok, spytałam.
- Dlaczego jestem w połowie naga? - Utkwiłam w nim pytające spojrzenie.
- Po pierwsze nie jesteś naga chociaż w połowie, gdyż masz na sobie ten cudny stanik, a po drugie pomyślałem, że lepsze to, niż spanie w bluzce z plamą wymiocin. - Wyczułam w jego tonie lekki sarkazm. Wymiotowałam? Teraz dotarło do mnie, że niewiele pamiętałam ze wczorajszej nocy. Najzwyczajniej w świecie urwał mi się film. Zażenowana zakryłam twarz dłonią i ściszonym głosem powiedziałam. Musiałam wiedzieć ...
- My chyba nie ... - Zakaszlałam zakłopotana. - Do niczego wczoraj nie doszło, prawda? - Popatrzyłam na niego przez szparę między palcami. Szatyn zaśmiał się głośno, sprowadzając na mnie kolejną falę pulsującego bólu głowy.
- Gdyby do czegoś doszło, zapewniam cię, że nie potrafiłabyś o tym zapomnieć. - Sugestywnie poruszył brwiami, dodając. - Ale jeśli chcesz zobaczyć mnie nago, wystarczy poprosić. - Wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu, a ja w odwecie rzuciłam w niego poduszką, którą niestety zdążył złapać. W sekundzie znalazł się tuż obok mnie, dzieliły nas dosłownie centymetry. Moje serce waliło w piersi jak oszalałe, ale starałam się tego nie okazywać. Wstrzymałam oddech, widząc intensywność jego spojrzenia. Zupełnie jakby chciał przewiercić mnie na wylot.
- Harry ... - Wyszeptałam, ponownie zakrywając się dłońmi. Chwilę później zsunął mi je z twarzy i powiedział.
- Ubierz się. - Wstał i znowu poszedł do łazienki. Szybko założyłam na siebie top, potem vansy i ruszyłam do wyjścia. Zamarłam, znowu słysząc za sobą jego głos. - Nie zapomniałaś czegoś, Love? - Odwróciłam się i dostrzegłam swój telefon w jego dłoni. Jednym susem znalazłam się przy nim i wyrwałam mu mojego białego HTC z ręki. - Nie ma za co. - Odparł. Spojrzałam na wyświetlacz: miałam pięć nieodebranych połączeń i trzy smsy. Wszystkie były od Dany. No tak, musiała się martwić, że nie wróciłam na noc do pokoju. Już sięgałam za klamkę, gdy lokowaty zastąpił mi drogę swoim ciałem. Czego on jeszcze ode mnie chciał? - A buzi na do widzenia? - Postukał się palcem wskazującym po policzku. Poczułam falę gorąca, świadczącą o rumieńcach na twarzy. Szczerze ich nienawidziłam. - Uwielbiam, jak się czerwienisz. - Jego usta rozciągnęły się w szerokim uśmiechu, ukazując jego urocze dołeczki. Przybliżył się i musnął dłonią mój policzek. Dotknął go tak delikatnie, że po całym moim ciele przeszedł dreszcz. Patrząc mu w oczy, miałam wrażenie, że on poczuł to samo. - Do zobaczenia, Love. - Stałam w osłupieniu jeszcze parę sekund, a potem wręcz wybiegłam z pomieszczenia. Gdy wróciłam do 233, ujrzałam Danę, która jak tylko mnie zobaczyła, przytuliła mnie mocno.
- Gdzieś ty była? Wczoraj tak nagle zniknęłaś. Nawet nie wzięłaś swojej torby, no i nie wróciłaś na noc. Martwiłam się. - Odwzajemniłam jej uścisk i odpowiedziałam.
- Przepraszam. Po prostu ... jakoś tak wyszło, że nocowałam w innym pokoju. - I z nieznajomym w łóżku, dodała moja jak zwykle zgryźliwa podświadomość. Przegryzłam wargę i usiadłam. - Zasnęłam tak szybko, że nie miałam jak do ciebie oddzwonić. - Powiedziałam skruszona.
- W porządku. Rozumiem, że Zayn w końcu cię znalazł? - Posłała mi pytające spojrzenie.
- Zayn? - Pisnęłam. - Zayn mnie szukał? - Blondynka kiwnęła głową, robiąc wielkie oczy. Teraz wyglądem przypominały raczej spodki.
- To nie u niego byłaś tej nocy? Myślałam ... - Zaczęła, ale przerwała, kręcąc głową. - Nieważne. Po prostu chyba wpadłaś mu w oko, potem on cię szukał, a ty zniknęłaś ... Myślałam, że z nim.
- Nie. - Przełknęłam gulę w gardle i szepnęłam. - Wpadłam na kolegę z zajęć. - To częściowo była prawda. Spędziłam noc w pokoju Nialla. A to, że na ognisku go nie spotkałam oraz to, że spałam w łóżku jego współlokatora to już zupełnie inna bajka. Chciałam jej wszystko opowiedzieć, ale nie teraz, zwłaszcza, że nadal walczyłam z potwornym bólem głowy. Jak ja dzisiaj pójdę na zajęcia? Trzeba było myśleć o tym wcześniej, odezwała się moja podświadomość. Okej, 1:0 dla niej. Miała świętą rację. Na samą myśl, że musiałam za chwilę iść na zajęcia, miałam ochotę zanurkować głęboko w pościeli, ale niestety nie ma tak łatwo.
- Ohh, tak czy siak, cieszę się, że już wróciłaś. - Dziewczyna spojrzała na zegar. - Jezu, muszę już pędzić na zajęcia. - Cmoknęła mnie w policzek i tyle ją widziałam.


Wsłuchiwałam się w słowa piosenki Somewhere Over The Rainbow, powoli kierując się do biblioteki. Przeżyłam zajęcia i naprawdę byłam dumna z tego powodu. Za każdym razem, gdy jej słuchałam, przypominał mi się jeden z moich ulubionych filmów: "Joe Black". Uwielbiałam tę historię i od razu pokochałam uroczego mężczyznę z kawiarni, którego grał Brad Pitt. Skrycie marzyłam, by kiedyś spotkać takiego ciepłego i troskliwego człowieka jak on. Jednak to był tylko film, a ja w swoim życiu spotykałam tylko facetów pokroju Dominica. I Harry'ego, dodała moja podświadomość. Czy przypadkiem nie czułaś tego, co Susan*, gdy go poznała? Coś jak grom z jasnego nieba, przyspieszony puls i zawrotnie szybkie bicie serca? Spytała bezwstydnie. Od razu ją uciszyłam. Nurtowało mnie tylko, co się wczoraj wydarzyło. Jakim cudem znalazłam się u Harry'ego? Chyba powinnam spytać go wprost o wszystko. Nie, żebym się łudziła, że cokolwiek mi powie, ale warto spróbować. Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk klaksonu samochodowego. Obróciłam się w tamtą stronę, a moim oczom ukazał się Zayn. Świetnie, idealna okazja, by wypytać go o jego znajomość z chłopakami.
- Podwieźć cię gdzieś? - Usłyszałam jego ciepły ton. Pokiwałam głową, wsiadając do auta.
- Do biblioteki, tej najbliższej. - Uśmiechnęłam się, a on odwzajemnił uśmiech, który sięgał nawet jego piwnych oczu. - Podobno mnie wczoraj szukałeś. - Kiwnął głową. - Dlaczego? Spytałam, ale minęła chwila nim doczekałam się odpowiedzi.
- Skąd znasz Stylesa? - Odpowiedział pytaniem na pytanie. Zatrzymał na mnie wzrok, zanim znowu skierował go na drogę. Zakładałam, że pytał o Harry'ego, bo wiedziałam, że Niall nazywał się inaczej. Zabawne, spędziłam noc w łóżku chłopaka, nie znając nawet jego nazwiska. Nie chciałam nawet wiedzieć, co powiedziałby na to mój tata.
- Właściwie chciałam cię spytać o to samo. Poznałam go przedwczoraj, podczas lotu z Londynu do Leeds. A dlaczego pytasz? - Teraz to ja utkwiłam w nim ciekawskie spojrzenie. Zerknęłam na jego ręce, które trzymał na kierownicy i dopiero teraz zauważyłam tatuaże, wystające spod rękawów podciągniętej bluzy. Najbardziej rzucił mi się w oczy znak Jin i Jang na nadgarstku. Co oni wszyscy mieli z tymi tatuażami? Dominic, Harry, a teraz jeszcze Zayn.
- Znamy się bardzo długo i ... - Dojechaliśmy na miejsce, chłopak zaparkował i zgasił silnik. - Po prostu uważaj na niego. A najlepiej trzymaj się od niego z daleka, jest niebezpieczny. Nie chciałbym, żeby coś ci się stało. - Słysząc jego słowa głośno wciągnęłam powietrze. O czym on mówił? To, co powiedział, zbiło mnie z tropu. Ale to i tak było nic w porównaniu z zaskoczeniem, jakie czułam, gdy dotknął palcami, a następnie uniósł mój podbródek, bym spojrzała mu w oczy. - Nie chcę, żebyś skończyła jak ona ... - Wyszeptał i spuścił głowę.
- Jak kto? - Spytałam, chowając jego twarz w swoje dłonie, by mieć z nim kontakt wzrokowy. Wpatrywaliśmy się w siebie dłuższą chwilę, zanim się odezwał.
- Nieważne, to nieistotne. Jesteś do niej tak podobna, że to aż boli, a jednocześnie tak się różnicie. Jak to możliwe? - Teraz to on się przybliżył, czułam jego oddech na swoim policzku, chciałam odwrócić twarz, ale zanim zdążyłam to zrobić, on złożył krótki pocałunek na moich ustach. Byłam tak zszokowana, że przez chwilę nie mogłam się ruszyć, tylko wpatrywałam się w niego wielkimi oczami. - Przepraszam. - Szepnął. Siedzieliśmy jeszcze chwilę w niemiłosiernie ciążącej mi ciszy, aż wreszcie otworzyłam drzwi i wysiadłam z auta.
- Dzięki za podwiezienie. - Powiedziałam, a on kiwnął głową i gdy tylko zatrzasnęłam drzwi, uruchomił silnik i odjechał, a ja odprowadzałam go wzrokiem, dopóki nie zniknął za zakrętem.





* główna bohaterka filmu "Joe Black"


Witajcie kochani! Mamy za sobą pierwszy rozdział z perspektywą Harry'ego. Jestem ciekawa, jak się spisałam. Mam nadzieję, że nie wyszło to tak najgorzej, bo chciałabym co jakiś czas dodawać fragment z jego przeżyciami. Jak widać akcja się rozkręca i Zayn również nie próżnuje ...

P.S chciałabym ten rozdział dedykować Ideonii w podziękowaniu za każdy komentarz i ciepłe słowo. Jesteś najlepsza <3.

xx

7 komentarzy:

  1. Anonimowy2/27/2014

    Exstra ! Czekam na nexta;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. ideonia2/28/2014

    Po pierwsze: bardzo dziękuję za dedykację, choć wcale mi się nie należy, bo ostatnio się ze wszystkim spóźniam :c Na szczęście ten najgorszy tydzień już minął, więc w tym powinnam dać ze wszystkim radę.
    Ja na miejscu Lynn chyba nie pokazałabym się już Harry'emu na oczy, bo gdyby widział mnie w takich okolicznościach.. Matko, w życiu bym sobie tego nie wybaczyła. Tak jak ona mam tendencję do szybkiego powstawania rumieńców na twarzy i tak jak ona tego nienawidzę, ech. Dlaczego to jest zawsze takie żenujące?
    Co do Zayna, to jestem totalnie zszokowana. Podejrzewam, że przypomina mu jego byłą dziewczynę, która przez Harry'ego źle skończyła, dlatego ma z nim na pieńku. Ale jak ją pocałował to.. wow. Siedziałam chwilę z szeroko otwartymi ustami i nie potrafiłam nic zrobić. Teraz pewnie będzie jakiś trójkąt- Zayn, Harry i Lynn, a gdzieś na drugim planie Dana i Niall, no i oczywiście Dominic. Tak jak to odbieram, a jestem ciekawa, jak naprawdę potoczą się ich losy.
    Jeszcze raz przepraszam i życzę dużo nowych pomysłów xx

    OdpowiedzUsuń
  3. ciekawy pomysł na opowiadanie, naprawdę mi się podoba. trochę to wszystko tajemnicze, ale na tym polega piękność fanfiction... czekam na nexta :)

    http://only-half-a-pink-sky.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Awww *---* Cudo <3 Czekam na nexta <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Harry mówiący sarkazmem = mój ulubiony Harry <3
    Fajnie, że pisałaś z jego perspektywy i świetnie Ci to wyszło :)
    A Zayn? Zayn jest dziwny i o co mu tak naprawdę chodziło ;o
    Buziak, @xAgata_Sz .xx

    OdpowiedzUsuń
  6. Perspektywa faceta -jak dla mnie mogło by jej byc więcej. Ale cudownie zrobiona. Aura tajemnicy,która sie nad tym roztacza-buduje napięcie i na prawde zachęca do czytania kolejnych rozdziałów . Oby tak dalej !

    OdpowiedzUsuń
  7. Anonimowy7/15/2014

    Bardzo fajny blog jednak szkoda, że ten rozdział jest z perspektywy Harry'ego.
    Mimo to czytam dalej ^^

    OdpowiedzUsuń