Gdy już weszłam do pokoju, na stoliku znalazłam kartkę od Dany.
"Idę na zajęcia rysunku, wrócę po 18:00, a potem razem pójdziemy na ognisko. Jak masz inne plany to daj mi znać.
P.S Alex jest cudowny!"
Na dole zapisała swój numer, który od razu wprowadziłam do swojego HTC. Włączyłam laptopa i od razu zalogowałam się do Skype'a. Wybrałam kontakt Sienna Jordan i czekałam. Po chwili zobaczyłam swoją przyjaciółkę z zieloną maseczką na twarzy i wysokim kokiem na czubku głowy.
- Widzę, że domowe SPA kwitnie. - Zaśmiałam się głośno, bawiąc się włosami.
- Yup, ale to nie to samo. Z tobą jest o wiele zabawniej niż z Timem, ale jak się nie ma, co się lubi to się lubi, co się ma. - Puściła oko. Miała na myśli naszego wspólnego kumpla, który potajemnie podkochiwał się w Sin. Jeżeli można powiedzieć, że "potajemnie", gdyż wiedzieli o tym wszyscy wokół, tylko nie sama zainteresowana. - Opowiadaj jak tam zajęcia, jaką masz współlokatorkę? - Rudowłosa wyszczerzyła zęby w łobuzerskim uśmiechu.
- Umm .. - Przegryzłam wargę. Odwieczny nawyk.
- Co jest, Lynn?
- Lepiej usiądź wygodnie, bo jeśli usłyszysz to stojąc, może się to źle skończyć.
- Okej, siedzę. Więc?
- No więc .. Dominic tu jest. - Powiedziałam na jednym wdechu.
- Co takiego?! A co on tam do cholery robi? - Spytała oburzona. Cóż, prawda była taka, że obie zdążyłyśmy poznać Foleya z nie najlepszej strony. Sienna po tym, co mi zrobił szczerze go znienawidziła. A ja .. teraz miałam do niego raczej neutralny stosunek, o ile trzymał się ode mnie z daleka.
- No cóż .. szlifuje swoje umiejętności muzyczno-wokalne. - Obie wybuchnęłyśmy śmiechem.
- Aha, jasne. Pewnie tylko czeka, kogo by tu wyhaczyć. - Pokazała mi język, wcześniej unosząc znacząco brew.
- Skoro już jesteśmy przy wyhaczaniu to .. poznałam kogoś. - Powiedziałam zakłopotana, wbijając wzrok w swoje dłonie. Sienna zapiszczała cicho.
- Wow! Opowiadaj! - Rzuciła tonem nieznoszącym sprzeciwu.
- Ma na imię Harry i .. jest niezły. - Dziewczyna puściła oko. - Tylko ..
- Tylko co? O co chodzi? - Zmarszczyła czoło, podpierając twarz na rękach.
- Za bardzo przypomina mi Dominica .. a obie dobrze wiemy jak wyszłam na związku z nim. - Odparłam ze smutkiem w głosie. - W dodatku mam jego koszulę. - Zakryłam dłonią pół twarzy. - Ona tak cudownie pachnie nim i .. - Urwałam, zażenowana swoimi słowami. - Ale dzisiaj jest powitalne ognisko i muszę mu ją oddać. - Nie przyznałam się nawet własnej przyjaciółce, że przespałam ostatnią noc z policzkiem na koszuli obcego chłopaka. Zdumienie malujące się na jej twarzy było widoczne na kilometr. Potrząsnęła głową i spytała.
- Ale skąd ty ją w ogóle miałaś? Przecież chyba nie stał na środku ulicy i nie rozdawał ładnym dziewczynom swoich koszul. Prawda? - Dodała niepewnym tonem. Zaprzeczyłam ruchem głowy i pokrótce opisałam jej całą historię: lot między Harry'm i Nickiem oraz całą resztę. Kiedy skończyłam, Sienna głośno wciągnęła powietrze.
- Wow po raz drugi. - Widać było, że zaskoczył ją taki obrót sprawy. Mnie także.
- A wracając do twojego pierwszego pytania: zajęcia są super, chodzę na nie z przyjacielem Harry'ego, Niallem. Jest zupełnie inny niż on, co chwilę mnie rozśmiesza i żartuje. Moja współlokatorka Dana też jest całkiem w porządku.
- No to w takim razie cieszę się razem z tobą. Informuj mnie o wszystkim. Chcę być na bieżąco. Okej, muszę zmyć tę maseczkę. Papa. - Posłała mi buziaki i już jej nie było.
Znowu sięgnęłam po czarno-białą koszulę i założyłam ją. Była miękka w dotyku, a jej zapach, no cóż .. uzależniał. Myśl, że za kilka godzin musiałam oddać ją lokowatemu, napawała mnie smutkiem. Minęło dobre pół godziny, kiedy usłyszałam zamek w drzwiach, a po chwili zobaczyłam Danę.
- Fajna koszula. - Uśmiechnęła się lekko, patrząc na moje zestawienie ubrań: kremową sukienkę i męska koszulę w kratkę.
- Taa .. - Odparłam, szybko ją z siebie ściągając.
- Twojego chłopaka? - Spytała, siadając na swoim łóżku.
- Co? - Podskoczyłam jak oparzona, czując jak moje policzki nabierają barwy purpury. - Nie, nie mam chłopaka. - Wykrztusiłam, spuszczając głowę tak, by włosy zakryły moją twarz i wpakowałam koszulę do torby.
- To tak jak ja. To, co? Wezmę tylko prysznic i w drogę. - Klasnęła w dłonie, wchodząc do łazienki. Ja w tym czasie zabrałam się za szukanie odpowiednich ciuchów na ognisko. Po krótkim namyśle zdecydowałam się na cegłową bluzkę na szerokich ramiączkach, jeansowe szorty do połowy uda i moje jedyne vansy.
W drodze na ognisko Dana na moja wyraźną prośbę opowiedziała mi trochę o sobie. Wolałam to niż jakieś pytania o właściciela koszuli, ale chyba pomyślała, że należała ona do mnie.
Mieszkała z rodzicami i siostrą w Manchesterze, była ode mnie rok starsza i studiowała architekturę. Uwielbiała Beatles'ów, a jej marzeniem była własna galeria sztuki z jej rysunkami i zdjęciami. Nienawidziła deszczu i nudy oraz nieuzasadnionego chamstwa. Potem opowiedziała mi, kogo poznała na zajęciach. Zresztą zaraz po tym spotkałyśmy dziewczyny, o których mówiła, a jedna z nich, Sophie Fabrri chodziła ze mną na literaturę. Pozostałe: Laura i Margaret chodziły na fotografię bądź rysunek, Noelle należała do grupy tanecznej, a Kate teatralnej. Zajęłyśmy cały powalony pień drzewa, kilka metrów od ognia, przy którym chłopcy z grupy muzycznej/wokalnej grali na gitarach i śpiewali Wake Me Up.
Ruszyłam po piąty już kubek alkoholu. Nie licząc dzisiaj, ostatnio piłam aż cztery miesiące temu, na swoich 18-tych urodzinach. Napełniłam swój czerwony kubek i ruszyłam w stronę dziewczyn, gdy w pewnym momencie dostrzegłam Dominica, który nie był sam, a z April Hasson, którą znałam aż za dobrze. Ona też tu przyjechała? Czy cały wszechświat się na mnie uwziął? Jedyne, czego chciałam to spędzić mile miesiąc bez żadnych znajomych z Londynu, ale oczywiście to chyba zbyt wiele do życzenia. Przez chwilę stałam tam jak zaklęta, aż w końcu zmusiłam się do ruchu. Jeszcze tylko tego brakowało, żeby mnie zauważyli. Jednak ocknęłam się za późno, dziewczyna już pokazywała mnie ręka Dominicowi. On tylko posłał mi pełne politowania spojrzenie, a ona uśmiechnęła się z wyższością i odeszli w przeciwną stronę.
Teraz nie było już słychać gitar ani innych instrumentów, z głośników sączyła się ogłuszająca piosenka The Monster. Przysunęłam kubek do warg, by się napić i zapomnieć, ale zamiast do ust, płyn spłynął mi po brodzie i szyi. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę z tego, że cała się trzęsłam.
- Może trzeba kupić ci śliniaczek, Love? - Usłyszałam ten charakterystyczny akcent tuż za sobą. Świetnie, ciekawe od kiedy za mną szedł. Odwróciłam się w jego stronę i odparłam.
- Naprawdę jesteś potworem spod łóżka i nocnym koszmarem.* - Wytarłam się chusteczką higieniczną i wyjęłam z torby koszulę. - Masz, a teraz daj mi spokój. Nie jestem w nastroju do droczenia się z tobą. - Powiedziałam, rzucając mu jego własność. Chciałam wracać do dziewczyn, ale poczułam jego dłoń na nadgarstku. Próbowałam się wyrwać, ale byłam za słaba i znów stanęłam oko w oko z lokowatym. - Czego ty do cholery jeszcze ode mnie chcesz?! Zostaw mnie w spokoju! - Krzyknęłam mu w twarz, zirytowana. On jednak nie wziął ręki, tylko patrzył na mnie tymi swoimi zielonymi oczami. - Albo nie, wiesz co? Lepiej od razu chodźmy do ciebie. Bo przecież dokładnie o to ci chodzi, mam rację? Chcesz wykorzystać naiwną, łatwowierną dziewczynę, rozdziewiczyć ją, a potem rzucić w kąt jak niepotrzebną zabawkę, którą się już znudziłeś, prawda?! Zawsze tak robicie! - Głośna muzyka zagłuszała mój monolog dla gapiów, ale w tej chwili mało mnie obchodziło to, czy ktoś mnie usłyszy czy nie. - Przykro mi, Harry! Spóźniłeś się, nie jestem już dziewicą! Znajdź sobie inną ofiarę. - Byłam tak wściekła, że aż kręciło mi się w głowie. A może to przez alkohol? Chyba za dużo wypiłam .. Czy ja właśnie powiedziałam obcemu chłopakowi, że miałam już za sobą swój "pierwszy raz"? Brawo za odwagę, Lynn. Powinnaś robić to częściej. Moja podświadomość wzniosła toast szampanem na moją cześć.
Nagle poczułam, że kolana się pode mną uginają. Upadłabym, gdyby nie silne ramiona Harry'ego, który mnie złapał. Przytrzymałam się go, gdy gula w moim gardle urosła do niebotycznych rozmiarów, a chwilę potem zwymiotowałam najprawdopodobniej wszystko, co miałam w żołądku. Szatyn jedną ręką delikatnie objął mnie w pasie, a drugą odgarnął mi włosy z okolic twarzy. Gdy skończyłam, powoli rozluźnił uścisk i podał mi swój kubek. Pokręciłam głową, nie chciałam pić więcej alkoholu, było mi niedobrze. On, jakby czytając mi w myślach, odparł.
- Masz, to zwykła woda. Ja nie piję. - Wcisnął mi go do ręki. Upiłam trochę, mówił prawdę. W środku była woda mineralna. Po chwili znowu świat mi zawirował przed oczami. Złapałam się kurczowo jego podkoszulka i przymknęłam powieki, by uspokoić urywany oddech. Nie do końca potrafiłam ustać na nogach. Zaraz dotarło do mnie, że straciłam grunt pod nogami, a chłopak wziął mnie na ręce. Znowu mogłam zaciągnąć się jego zapachem.
- Ładnie pachniesz. - Wymruczałam cicho i czułam, że się uśmiechnął. Potem nastąpiła zupełna ciemność.
* Nawiązanie do piosenki The Monster
I'm friends with the monster that's under my bed
Get along with the voices inside of my head
You're trying to save me, stop holding your breath
And you think I'm crazy, yeah, you think I'm crazy
i dość szalonego zachowania Lynn.
"Idę na zajęcia rysunku, wrócę po 18:00, a potem razem pójdziemy na ognisko. Jak masz inne plany to daj mi znać.
P.S Alex jest cudowny!"
Na dole zapisała swój numer, który od razu wprowadziłam do swojego HTC. Włączyłam laptopa i od razu zalogowałam się do Skype'a. Wybrałam kontakt Sienna Jordan i czekałam. Po chwili zobaczyłam swoją przyjaciółkę z zieloną maseczką na twarzy i wysokim kokiem na czubku głowy.
- Widzę, że domowe SPA kwitnie. - Zaśmiałam się głośno, bawiąc się włosami.
- Yup, ale to nie to samo. Z tobą jest o wiele zabawniej niż z Timem, ale jak się nie ma, co się lubi to się lubi, co się ma. - Puściła oko. Miała na myśli naszego wspólnego kumpla, który potajemnie podkochiwał się w Sin. Jeżeli można powiedzieć, że "potajemnie", gdyż wiedzieli o tym wszyscy wokół, tylko nie sama zainteresowana. - Opowiadaj jak tam zajęcia, jaką masz współlokatorkę? - Rudowłosa wyszczerzyła zęby w łobuzerskim uśmiechu.
- Umm .. - Przegryzłam wargę. Odwieczny nawyk.
- Co jest, Lynn?
- Lepiej usiądź wygodnie, bo jeśli usłyszysz to stojąc, może się to źle skończyć.
- Okej, siedzę. Więc?
- No więc .. Dominic tu jest. - Powiedziałam na jednym wdechu.
- Co takiego?! A co on tam do cholery robi? - Spytała oburzona. Cóż, prawda była taka, że obie zdążyłyśmy poznać Foleya z nie najlepszej strony. Sienna po tym, co mi zrobił szczerze go znienawidziła. A ja .. teraz miałam do niego raczej neutralny stosunek, o ile trzymał się ode mnie z daleka.
- No cóż .. szlifuje swoje umiejętności muzyczno-wokalne. - Obie wybuchnęłyśmy śmiechem.
- Aha, jasne. Pewnie tylko czeka, kogo by tu wyhaczyć. - Pokazała mi język, wcześniej unosząc znacząco brew.
- Skoro już jesteśmy przy wyhaczaniu to .. poznałam kogoś. - Powiedziałam zakłopotana, wbijając wzrok w swoje dłonie. Sienna zapiszczała cicho.
- Wow! Opowiadaj! - Rzuciła tonem nieznoszącym sprzeciwu.
- Ma na imię Harry i .. jest niezły. - Dziewczyna puściła oko. - Tylko ..
- Tylko co? O co chodzi? - Zmarszczyła czoło, podpierając twarz na rękach.
- Za bardzo przypomina mi Dominica .. a obie dobrze wiemy jak wyszłam na związku z nim. - Odparłam ze smutkiem w głosie. - W dodatku mam jego koszulę. - Zakryłam dłonią pół twarzy. - Ona tak cudownie pachnie nim i .. - Urwałam, zażenowana swoimi słowami. - Ale dzisiaj jest powitalne ognisko i muszę mu ją oddać. - Nie przyznałam się nawet własnej przyjaciółce, że przespałam ostatnią noc z policzkiem na koszuli obcego chłopaka. Zdumienie malujące się na jej twarzy było widoczne na kilometr. Potrząsnęła głową i spytała.
- Ale skąd ty ją w ogóle miałaś? Przecież chyba nie stał na środku ulicy i nie rozdawał ładnym dziewczynom swoich koszul. Prawda? - Dodała niepewnym tonem. Zaprzeczyłam ruchem głowy i pokrótce opisałam jej całą historię: lot między Harry'm i Nickiem oraz całą resztę. Kiedy skończyłam, Sienna głośno wciągnęła powietrze.
- Wow po raz drugi. - Widać było, że zaskoczył ją taki obrót sprawy. Mnie także.
- A wracając do twojego pierwszego pytania: zajęcia są super, chodzę na nie z przyjacielem Harry'ego, Niallem. Jest zupełnie inny niż on, co chwilę mnie rozśmiesza i żartuje. Moja współlokatorka Dana też jest całkiem w porządku.
- No to w takim razie cieszę się razem z tobą. Informuj mnie o wszystkim. Chcę być na bieżąco. Okej, muszę zmyć tę maseczkę. Papa. - Posłała mi buziaki i już jej nie było.
Znowu sięgnęłam po czarno-białą koszulę i założyłam ją. Była miękka w dotyku, a jej zapach, no cóż .. uzależniał. Myśl, że za kilka godzin musiałam oddać ją lokowatemu, napawała mnie smutkiem. Minęło dobre pół godziny, kiedy usłyszałam zamek w drzwiach, a po chwili zobaczyłam Danę.
- Fajna koszula. - Uśmiechnęła się lekko, patrząc na moje zestawienie ubrań: kremową sukienkę i męska koszulę w kratkę.
- Taa .. - Odparłam, szybko ją z siebie ściągając.
- Twojego chłopaka? - Spytała, siadając na swoim łóżku.
- Co? - Podskoczyłam jak oparzona, czując jak moje policzki nabierają barwy purpury. - Nie, nie mam chłopaka. - Wykrztusiłam, spuszczając głowę tak, by włosy zakryły moją twarz i wpakowałam koszulę do torby.
- To tak jak ja. To, co? Wezmę tylko prysznic i w drogę. - Klasnęła w dłonie, wchodząc do łazienki. Ja w tym czasie zabrałam się za szukanie odpowiednich ciuchów na ognisko. Po krótkim namyśle zdecydowałam się na cegłową bluzkę na szerokich ramiączkach, jeansowe szorty do połowy uda i moje jedyne vansy.
W drodze na ognisko Dana na moja wyraźną prośbę opowiedziała mi trochę o sobie. Wolałam to niż jakieś pytania o właściciela koszuli, ale chyba pomyślała, że należała ona do mnie.
Mieszkała z rodzicami i siostrą w Manchesterze, była ode mnie rok starsza i studiowała architekturę. Uwielbiała Beatles'ów, a jej marzeniem była własna galeria sztuki z jej rysunkami i zdjęciami. Nienawidziła deszczu i nudy oraz nieuzasadnionego chamstwa. Potem opowiedziała mi, kogo poznała na zajęciach. Zresztą zaraz po tym spotkałyśmy dziewczyny, o których mówiła, a jedna z nich, Sophie Fabrri chodziła ze mną na literaturę. Pozostałe: Laura i Margaret chodziły na fotografię bądź rysunek, Noelle należała do grupy tanecznej, a Kate teatralnej. Zajęłyśmy cały powalony pień drzewa, kilka metrów od ognia, przy którym chłopcy z grupy muzycznej/wokalnej grali na gitarach i śpiewali Wake Me Up.
Ruszyłam po piąty już kubek alkoholu. Nie licząc dzisiaj, ostatnio piłam aż cztery miesiące temu, na swoich 18-tych urodzinach. Napełniłam swój czerwony kubek i ruszyłam w stronę dziewczyn, gdy w pewnym momencie dostrzegłam Dominica, który nie był sam, a z April Hasson, którą znałam aż za dobrze. Ona też tu przyjechała? Czy cały wszechświat się na mnie uwziął? Jedyne, czego chciałam to spędzić mile miesiąc bez żadnych znajomych z Londynu, ale oczywiście to chyba zbyt wiele do życzenia. Przez chwilę stałam tam jak zaklęta, aż w końcu zmusiłam się do ruchu. Jeszcze tylko tego brakowało, żeby mnie zauważyli. Jednak ocknęłam się za późno, dziewczyna już pokazywała mnie ręka Dominicowi. On tylko posłał mi pełne politowania spojrzenie, a ona uśmiechnęła się z wyższością i odeszli w przeciwną stronę.
Teraz nie było już słychać gitar ani innych instrumentów, z głośników sączyła się ogłuszająca piosenka The Monster. Przysunęłam kubek do warg, by się napić i zapomnieć, ale zamiast do ust, płyn spłynął mi po brodzie i szyi. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę z tego, że cała się trzęsłam.
- Może trzeba kupić ci śliniaczek, Love? - Usłyszałam ten charakterystyczny akcent tuż za sobą. Świetnie, ciekawe od kiedy za mną szedł. Odwróciłam się w jego stronę i odparłam.
- Naprawdę jesteś potworem spod łóżka i nocnym koszmarem.* - Wytarłam się chusteczką higieniczną i wyjęłam z torby koszulę. - Masz, a teraz daj mi spokój. Nie jestem w nastroju do droczenia się z tobą. - Powiedziałam, rzucając mu jego własność. Chciałam wracać do dziewczyn, ale poczułam jego dłoń na nadgarstku. Próbowałam się wyrwać, ale byłam za słaba i znów stanęłam oko w oko z lokowatym. - Czego ty do cholery jeszcze ode mnie chcesz?! Zostaw mnie w spokoju! - Krzyknęłam mu w twarz, zirytowana. On jednak nie wziął ręki, tylko patrzył na mnie tymi swoimi zielonymi oczami. - Albo nie, wiesz co? Lepiej od razu chodźmy do ciebie. Bo przecież dokładnie o to ci chodzi, mam rację? Chcesz wykorzystać naiwną, łatwowierną dziewczynę, rozdziewiczyć ją, a potem rzucić w kąt jak niepotrzebną zabawkę, którą się już znudziłeś, prawda?! Zawsze tak robicie! - Głośna muzyka zagłuszała mój monolog dla gapiów, ale w tej chwili mało mnie obchodziło to, czy ktoś mnie usłyszy czy nie. - Przykro mi, Harry! Spóźniłeś się, nie jestem już dziewicą! Znajdź sobie inną ofiarę. - Byłam tak wściekła, że aż kręciło mi się w głowie. A może to przez alkohol? Chyba za dużo wypiłam .. Czy ja właśnie powiedziałam obcemu chłopakowi, że miałam już za sobą swój "pierwszy raz"? Brawo za odwagę, Lynn. Powinnaś robić to częściej. Moja podświadomość wzniosła toast szampanem na moją cześć.
Nagle poczułam, że kolana się pode mną uginają. Upadłabym, gdyby nie silne ramiona Harry'ego, który mnie złapał. Przytrzymałam się go, gdy gula w moim gardle urosła do niebotycznych rozmiarów, a chwilę potem zwymiotowałam najprawdopodobniej wszystko, co miałam w żołądku. Szatyn jedną ręką delikatnie objął mnie w pasie, a drugą odgarnął mi włosy z okolic twarzy. Gdy skończyłam, powoli rozluźnił uścisk i podał mi swój kubek. Pokręciłam głową, nie chciałam pić więcej alkoholu, było mi niedobrze. On, jakby czytając mi w myślach, odparł.
- Masz, to zwykła woda. Ja nie piję. - Wcisnął mi go do ręki. Upiłam trochę, mówił prawdę. W środku była woda mineralna. Po chwili znowu świat mi zawirował przed oczami. Złapałam się kurczowo jego podkoszulka i przymknęłam powieki, by uspokoić urywany oddech. Nie do końca potrafiłam ustać na nogach. Zaraz dotarło do mnie, że straciłam grunt pod nogami, a chłopak wziął mnie na ręce. Znowu mogłam zaciągnąć się jego zapachem.
- Ładnie pachniesz. - Wymruczałam cicho i czułam, że się uśmiechnął. Potem nastąpiła zupełna ciemność.
* Nawiązanie do piosenki The Monster
I'm friends with the monster that's under my bed
Get along with the voices inside of my head
You're trying to save me, stop holding your breath
And you think I'm crazy, yeah, you think I'm crazy
Witajcie kochani! Powoli akcja nam się rozkręca i na pewno nie możecie narzekać na brak Lyrry.
czytasz = skomentuj, bo
1 komentarz = 1 motywujący kop w tyłek
xx
Czytałam Chillsa i musiałam oszukiwać wiek, dlatego będzie bardziej anonimowo, a nie z mojego blogspotowego konta. Gdzieś tam w środku mam nadzieję, że to nie koniec ogniskowej sceny, bo długo na nią czekałam i chcę jeszcze :c No chyba, że Harry zabierze ją do siebie. Oho, to by mi wszystko wynagrodziło.
OdpowiedzUsuńSpodobała mi się przyjaciółka Lynn. Taka normalna, wesoła, widać, że świetnie ją rozumie. No i Dominic, mój ukochany czarny charakter. Coś czuję, że jeszcze sporo namiesza.
Gdybym miała koszulę Harry'ego, pewnie zrobiłabym z nią to samo. Potem powiedziałabym mu, że ją zgubiłam, i mogłabym z nią spać do końca życia hihi. Jestem z siebie dumna bo załapałam fragment o potworze bez czytania wyjaśnienia.
Życzę bardzo dużo weny xx
Wystarczyła jedna chwila, żeby wywrócić ich świat do góry nogami.
OdpowiedzUsuńByli nierozłączni.
Teraz on nie chce jej nawet pamiętać.
Złamał dane jej słowo.
Zapomniał...
http://remember-me-harry.blogspot.com/
Woah ! Lynn nie szalej tak ;o
OdpowiedzUsuńW sumie to Hazz nic takiego nie zrobił przecież, ale co alkohol robi z ludźmi.. Takie wyznania na samym początku wow. Harry nie musi się martwić, czy jest dziewicą ^^
I się zdziwiłam, że on nie pija alkoholu, wow.
Mając koszulkę Harry'ego, robiłabym dokładnie to samo co Lynn ;D
Zadziwiasz mnie *-*
@xAgata_Sz .xx
wo ,niezle ! Zaczynam sie utożsamiac z Lynn..a to znaczy,że ta historia mnie wciąga. Nie pozostaje nic innego,jak czytac dalej :)
OdpowiedzUsuń