Harry
Przez resztę drogi ponownie żadne z nas się nie odzywało. Byliśmy tylko my: milczący i grające radio między nami. To radio stało się pewnego rodzaju alegorią muru, odgradzającego ode mnie Lynn. Zayn idealnie sobie to wszystko wykombinował. Namówił dziewczynę do pytania, wiedząc jaka będzie moja reakcja. Był niemal stuprocentowo pewny, że wybuchnę. Po tym wszystkim, co mnie do tej pory spotkało, miałem do tego prawo. Jednak nie powinienem się tak na niej wyżywać, to nie było fair. Moja mała, słodka Lynn. Jak mogłem nagadać jej tylu okropnych rzeczy? Zerknąłem na zegar cyfrowy przy radiu, było już grubo po północy. Mieliśmy już nowy dzień, wtorek. Dokładnie tydzień temu, w samolocie po raz pierwszy ją zobaczyłem. Tydzień? Miałem wrażenie jakby to miało miejsce całe życie temu, a nie marnych siedem dni wcześniej. Tyle od tego czasu się wydarzyło. Tydzień temu nie miałem bladego pojęcia o jej istnieniu, a teraz ... cokolwiek robiłem, moje myśli wędrowały ku niej i jej małej osóbki.
Zanim się zorientowałem już byliśmy na parkingu przed Free Art. Opuściliśmy auto bez słowa i ruszyliśmy do budynku, a następnie do windy. Kiedy winda zatrzymała się na jej piętrze, szatynka popatrzyła na mnie i odezwała się szeptem.
- Pozwól, że teraz ja ci coś powiem. - Kiwnąłem głową, nie spuszczając z niej wzroku. Błagam powiedz, że mi wybaczasz. Przecież wiesz, że ja ... Jej głos przerwał moje rozmyślania. - Nie chcę cię widzieć, ani cię słyszeć. Po prostu chcę, żebyś sobie poszedł i zniknął z mojego życia. Jakoś przeżyjemy te trzy tygodnie, postaram się nie wchodzić ci przez ten czas w drogę. A potem każde z nas pójdzie w swoją stronę. - Co? O czym ty, do cholery mówisz? W jaką "swoją stronę"? Mamy jedną stronę. Chcę być tam, gdzie ty, krzyczałem w myślach, ale milczałem. Dziewczyna kontynuowała wypranym z emocji szeptem. - Kiedy zobaczyłam cię tutaj, w Free Art, pomyślałam sobie: taki chłopak jak on oznacza kłopoty. Jednak chciałam wierzyć, że jest inaczej. Ale nie ... Jesteś tylko piękną pomyłką. - Spuściła wzrok i ściągnęła z siebie moją koszulę. - Dziękuję ci ... za wszystko, Harry. - Przy wymawianiu mojego imienia jej głos lekko zadrżał, a ja czułem jakby ktoś właśnie z całej siły przywalił mi w brzuch. Nie byłem w stanie wydobyć z siebie ani słowa. Wyciągnęła rękę, w której trzymała koszulę i oddała mi ją. Potem dosłownie na moment nasze oczy się spotkały, ale zaraz potem Lynn wyszła z windy, zostawiając mnie samego. Nagle poczułem, że coś wilgotnego spływa mi po policzku. Po chwili zacząłem płakać jak małe dziecko. Parę gorących łez dotarło do moich ust tak, że w pełni czułem ich słony smak. Położyłem swoje dłonie na twarzy i zakryłem ją, sprawiając, że moje ręce także stały się mokre. Przytknąłem koszulę, którą mi dała, do twarzy i wytarłem ją, wdychając jej zapach, którym przesiąkł materiał. Wtedy łzy ponownie wezbrały się w moich oczach. Szybko nacisnąłem czwórkę, a winda uniosła się do góry i zatrzymała dwa piętra wyżej. Powiedzieć, że czułem się jakbym dostał kopa od losu to mało. Czułem się tak, jakby z jej wyjściem z tej pieprzonej windy moje życie się skończyło. Nie chciała mnie znać. Nawet jej się nie dziwiłem. Sam pałałem do siebie nienawiścią i gdybym mógł to pewnie zatłukłbym się na śmierć. Jak mogłem do tego dopuścić? Jak mogłem pozwolić, żeby intryga Zayna odniosła tak spektakularny efekt? Jak można być takim skończonym idiotą jak ja?
Lynn
Kiedy tylko zamknęłam za sobą drzwi pokoju, bezwładnie osunęłam się na zimną podłogę, a z moich oczu wypłynęły niepowstrzymywane już łzy. Zakryłam dłonią usta, by nie wydobył się z nich jęk, towarzyszący moim spazmom.
- Lynn? - Usłyszałam w ciemności, a po chwili w pomieszczeniu zrobiło się jasno, gdyż Dana zaświeciła lampkę przy swoim łóżku. Kiedy dziewczyna zobaczyła mnie zapłakaną, siedzącą na podłodze, szybko znalazła się przy mnie.
- Co się stało? Dlaczego płaczesz? - Spytała, patrząc na mnie z troską wypisaną na twarzy. Pokręciłam głową, nie będąc w stanie powiedzieć ani słowa, za to zaczęłam płakać jeszcze bardziej. Przez ostatnie dni wylałam więcej łez, niż przez ostatnie cztery lata. Łzy znaczyły sobie drogę mokrymi strużkami po mojej twarzy, niektóre potem wzdłuż szyi, a część z nich wsiąkała w mój podkoszulek lub kończyła na podłodze. Blondynka przytuliła mnie do siebie, ale ja mimo to nie potrafiłam się opanować ani uspokoić. Harry'emu nigdy na mnie nie zależało. To wszystko było przedstawieniem, zwykłą grą. A ja głupia dałam się na nabrać. Jak skończona idiotka wierzyłam, że jestem dla niego ważna, że te wszystkie chwile spędzone razem to było coś wyjątkowego. Nie mogłam bardziej się mylić. Harry był nieobliczalny. Może kogoś zabił i dlatego był tak wściekły, bo chciałam odkryć jego sekret, a Zayn mi w tym pomógł. Jak mogłam zakochać się w kimś takim jak on? W kolejnej gorszej czy lepszej, sama nie wiem, wersji Dominica. Najpierw chciałam go zrozumieć, pomóc mu. Nie zamierzałam go oceniać, chciałam tylko lepiej go poznać, dowiedzieć się o nim czegoś więcej. Ale kiedy on powiedział mi te wszystkie okropne rzeczy z nieludzką obojętnością, którą widziałam w jego oczach, zupełnie jakby czerpał radość z tego, że zadawał mi ból ... Wtedy coś we mnie pękło.
- Mów do mnie. Co się stało? Powiedz mi proszę. - Usłyszałam błagalny szept Dany. Przełknęłam gulę w gardle i odezwałam się cichutko, musiałam komuś o tym powiedzieć.
- Harry i ja, my ... tak jakby zerwaliśmy. - Dziewczyna gładziła moje włosy, gdy ja opierałam podbródek o jej ramię. Wysunęłam się z jej uścisku, posyłając lekki uśmiech, który zapewne wyglądem przypominał grymas.
- Tak jakby? - Utkwiła we mnie pytające spojrzenie.
- Nie wiem czy kiedykolwiek byliśmy razem. - Odparłam patrząc na czerwone ślady na swoim lewym nadgarstku - pamiątkę po Harry'm. W tamtym momencie panicznie bałam się, że nie poprzestanie na tym ...
- Głuptasie jasne, że tak. Pogodzicie się, zobaczysz. - Odpowiedziała pokrzepiająco, ale ja zaprzeczyłam ruchem głowy.
- Po tym, co zrobił, to jest koniec. - Zauważyłam, że zrzedła jej mina, gdy usłyszała moje słowa.
- A co zrobił? Wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć, prawda? Jestem ci to winna za twoją pomoc i dobroć. Możesz na mnie liczyć. - Kiwnęłam głową, otarłam ręką łzy i zaczęłam opowiadać jej, co się wydarzyło.
- Dziś przyszedł do mnie Zayn, wiesz o tym? - Ta potwierdziła to skinieniem. - Powiedział, że powinnam dowiedzieć się czegoś na temat przeszłości Harry'ego, więc tak zrobiłam. Kiedy tylko spotkałam się ze Stylesem to zapytałam go o to, a wtedy on wpadł w szał. Wywiózł mnie sama nie wiem gdzie, łamiącym przy tym trzykrotnie dozwoloną prędkość. Potem zatrzymaliśmy w pierwszym możliwym do postoju miejscu, czyli przy stacji benzynowej, kiedy to powiedział kim tak naprawdę dla niego jestem i ile znaczyło to wszystko, co było między nami. - Zapadła chwilowa cisza, Dana trawiła to, co powiedziałam, a potem odezwała się nieśmiało.
- Jesteś pewna, że mówił to szczerze, a nie po prostu pod wpływem emocji?
- To też zrobił pod wpływem emocji. - Wskazałam na swój nadgarstek. - Przez chwilę obawiałam się, że ... - Nie musiałam kończyć. Dziewczyna doskonale mnie zrozumiała i ponownie przytuliła, a ja wtuliłam się w nią i pociągnęłam nosem.
- Przykro mi. - Szepnęła, a ja po chwili znowu się odezwałam.
- On mówił poważnie. Nie widziałaś tej furii w jego oczach. Furii pomieszanej z obojętnością skierowaną w moją osobę. To było ... straszne. - Oczami duszy znowu widziałam jego zimne, przenikliwe zielone tęczówki, które świdrowały mnie na wylot. Po moich policzkach znowu ściekały łzy. Blondynka uspokajająco głaskała moje plecy.
- Jesteśmy silne, Lynn. Musimy być. Skoro ja nie załamałam się po tym ... To ty także dasz sobie radę, skarbie. Nie pozwól, by złamał cię chłopak, który nawet nie jest ciebie wart. - Pokiwałam głową, dając znać, że się z nią zgadzam. Wreszcie wstałyśmy z podłogi. Dana wróciła do łóżka, a ja weszłam do łazienki i przeraziłam się, widząc w lustrze swoje odbicie. Czarne smugi tuszu zdobiły moje policzki, pod oczami miałam sine kręgi, a usta i ręce drżały zupełnie jakbym miała padaczkę. Poczułam silne ukłucie w klatce piersiowej, w okolicy serca.
Weszłam pod prysznic, następnie wykonując po kolei rutynowe czynności niczym automat. Namydlić ciało, nałożyć odrobinę szamponu na włosy, spłukać wodą całe ciało i głowę, wytrzeć się ręcznikiem, założyć piżamę, umyć zęby, wysuszyć włosy. Potem wyjść z łazienki, zgasić światło, zasnąć i nie myśleć. Nie płakać!
*****
W nocy budziłam się co jakiś czas, gdyż w moim śnie nie udało nam się zapanować nad samochodem i wrócić na odpowiedni pas. Zderzyliśmy się czołowo z nadjeżdżającym autem, a jedyne co widziałam to zamknięte oczy Harry'ego i strużka krwi wypływająca z jego skroni, a potem moje gorączkowe próby "budzenia" go poprzez szarpanie. Za każdym razem sen kończył się moją pobudką właśnie w tym momencie - trzy razy.
Kiedy nastał poranek poranek ostatnią rzeczą o jakiej myślałam było pójście na zajęcia. Widok Nialla nieuchronnie przypominałby mi o tym, o czym tak usilnie starałam się zapomnieć, a przynajmniej nie myśleć. A raczej o kimś. Już pomijając fakt, że musiałabym powiedzieć mu, co się stało, bo na pewno zauważyłby, że coś jest nie tak, a nie potrafiłabym go okłamywać. Na to także brakowało mi siły. Poczułam, że materac na moim łóżku się ugiął, gdy Dana przysiadła obok, głaszcząc mnie troskliwie po głowie.
- Powinnaś powoli zacząć się ubierać, żebyśmy zdążyły o 11:00 być na lotnisku i pożegnać się z Sophie.
- Ohh. - Wydałam z siebie westchnienie. Na śmierć o tym zapomniałam. Włoszka wracała przecież dziś do domu, do Florencji.
Włożyłam całą posiadaną wówczas energię do wstania z łóżka, ubrania się i zrobienia lekkiego makijażu, żebym chociaż na zewnątrz nie wyglądała jak gówno, jakim się czułam. Zdecydowałam się na jedną z kilku białych sukienek na ramiączkach, a do tego założyłam balerinki. Włosy zostawiłam rozpuszczone, wcześniej tylko dokładnie je rozczesałam.
Gdy byłam już gotowa, zdałam sobie sprawę z pewnej rzeczy. Ani ja, ani Dana nie posiadałyśmy auta, a na pomoc Harry'ego nie mogłam, a co więcej - nie chciałam liczyć. Nialla też nie zamierzałam w to wciągać, więc pozostawała nam już tylko jedna osoba.
- Musimy znaleźć Zayna i zapytać czy mógłby zawieźć nas na lotnisko. - Odezwałam się do Dany, a ta pokiwała głową, przystając na mój pomysł.
- Wiem, gdzie mieszka: piętro wyżej, w 321. - Odpowiedziała, po czym opuściłyśmy nasz pokój i schodami udałyśmy się na trzecie piętro. Chwilę później już pukałam do jego drzwi, w duchu modląc się, by chłopak był w pokoju. Moje modlitwy zostały wysłuchane, gdyż zaraz potem zobaczyłam go w drzwiach. Był zaskoczony naszą wizytą, ale od razu wpuścił nas do środka. Miał na sobie tylko wytarte czarne jeansy i buty. Szybko sięgnął po t-shirt, ale zanim go założył i tak zdążyłam przyjrzeć się niektórym z jego tatuaży. Miał ich naprawdę wiele. Cała prawa ręka zabarwiona była czarnym tuszem, część torsu również. Prawie uśmiechnęłam się na widok pistoletu na biodrze. Gdy stał do mnie tyłem dostrzegłam też tatuaż na karku, który tylko dodawał mu uroku. Patrząc na niego, poczułam piekące policzki.
- Mógłbyś zawieźć nas na lotnisko? Musimy się tam dostać przed 11:00. - Powiedziała przytomnie Dana, podczas gdy Zayn i ja nie spuszczaliśmy z siebie wzroku.
- Czyżby któraś z was opuszczała Leeds? - Spytał, dalej patrząc na mnie. Pokręciłam głową i po raz pierwszy się odezwałam.
- Moja koleżanka z zajęć wraca do Włoch po akcji ze słoneczkiem. - Zauważyłam, że blondynka wzdrygnęła się, słysząc to słowo.
- Ohh, słyszałem o tym. - Mina Zayna nagle zrobiła się markotna. - Dobrze, że was ominęło. - Wymieniłyśmy spojrzenie z dziewczyną, która odpowiedziała.
- Tak w zasadzie to ... ja też tam byłam. Mnie to nie ominęło. - Powiedziała ze smutkiem. Słychać było, że mimo szeptu jej głos zadrżał. Oczy Malika rozszerzyły się, gdy ta podzieliła się z nim tą informacją.
- O mój Boże ... - Wyszeptał, mówiąc wolno każde słowo. - A ty, Lynn? - Wpatrywał się we mnie z niepewnością i lękiem w swoich pięknych piwnych oczach, w których zazwyczaj widać było wesołe iskierki. Nie był w stanie wypowiedzieć na głos tego pytania, ale zamiast mnie, znowu odezwała się moja współlokatorka.
- Ona, Harry i Niall wyciągnęli nas - mnie i Sophie stamtąd. - Mimowolnie drgnęłam, słysząc imię lokowatego. Popatrzyła na zegarek na swojej ręce i rzekła. - Jeśli chcemy zdążyć na czas to powinniśmy już wychodzić. To, co podwieziesz nas? - Brunet kiwnął głową, a po paru minutach jechaliśmy już starą toyotą Malika w kierunku lotniska.
No to tak: prawda jest taka, że nie wiem czy zdecydowałabym się opublikować ten rozdział dziś (czy w ogóle), ale obiecałam Wam rozdział w weekend, a tak ładnie poszło Wam z komentarzami, że po prostu nie mogłam Wam tego zrobić. Rozdział zupełnie mi się nie podoba (oprócz początku), ale mówi się trudno.
Z góry przepraszam za jego marną wartość, ale mimo to mam nadzieję, że nie opuścicie mnie i Temptation <3.
Założyłam zakładkę pt. "Lyrry", gdzie znajdziecie moje dzieła naszej ukochanej dwójki chociaż jak widać Lyrry nie ma się teraz zbyt dobrze ...
Zapraszam do oglądania oraz komentowania zdj i gifów <3.
http://temptation-harrystyles.blogspot.com/p/lyrry.html
Całuski, pa
P. S kolejny rozdział prawdopodobnie pojawi się w piątek, o ile dopiszecie z komentarzami ; >
P.S2 Dziękuję za tak dużą ilość komentarzy, to naprawdę motywuje ; **
30 komentarzy - nowy rozdział w piątek
Prawie się poplakalam :)
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny.
wow brak słów by opisać cudownie *.* :***
OdpowiedzUsuńCudo ♥♥♥
OdpowiedzUsuńOh ah <33
OdpowiedzUsuńDalej ludzie bo chce kolejny!!!!
OdpowiedzUsuńSzczególnie podobał mi się początek. Dokładnie opisane przemyślenia Harry'ego i wyznanie Lynn w windzie. To, jak oschle powiedziała mu, że nie chce go znać, a po chwili oddała koszulę wyszło Ci świetnie :)
OdpowiedzUsuńSzkoda mi się zrobiło Styles'a, ale po tym co zrobił, dziewczyna miała pełne prawo tak zareagować.
Pomimo tego, że szczerze kibicuję tej dwójce, to cieszę się, że przeżywają kryzys, bo wiem, że to dostarczy nam wieeeelu emocji w kolejnych rozdziałach :) A z pewnością na ilość Lyrry moments nie będziemy narzekać ;)
Jestem ciekawa jak Harry zareaguje na to, że Zayn zawozi dziewczyny na lotnisko.
W każdym razie z niecierpliwością czekam na następny. Mam nadzieję, że czytelnicy dopiszą z komentarzami (chociaż z tego co widzę ostatnio się bardzo postarali!)
Rozdział jak zwykle na duży plus (ale to żadna nowość) :)
Buziaki,
@erase_that ♡
Jak dla mnie to taki rozdział na uspokojenie, jest emocjonalny owszem, ale już tak nie uderza..
OdpowiedzUsuńFajny pomysł z tym powracajacym snem Lynn, aczkolwiek nikomu takich snów nie życzę.
Znowu jestem pod wrażeniem Dany i jej odwagi, pogody ducha, i tego że przedewszystkim nie rozpamietuje swojego błędu, bynajmniej nie na głos.
Denerwuja mnie juz te postawy bohaterek fanfiction wedle których za każdym razem gdy z Harrym jest coś nie tak, one lecą do Zayna. Chyba są tam w mieście jakieś autobusy, musiały iść do niego? Nie zrób proszę z Lynn idiotki, bo teraz co prawda dziewczyna się za nią ma, ale jeszcze się nie wykazała prawdziwym idiotyzmem.
Widzę, że mimo tylu komentarzy ile udało ci sie uzbierać pod poprzednim rozdziałem nadal jesteś ich glodna. Nie dziwię się, ale będziesz pewnie coraz bardziej..Z jednej strony obawiasz się, że ich nie będzie a z drugiej chcesz 30xd, Ode mnie i tak masz dobrowolny i nie zamierzam Cię opuszczać♥♡♥. A Gify z zakladki są super!
Cuuuudasneee!! :D Wcale nie jest nudny. ja tam czytalam z ciekawoscia. to czekam do piatku. powodzenia ;*
OdpowiedzUsuńOliwkaa <33
począteczek <3
OdpowiedzUsuńPochłonęłam wszystkie rozdziały za jednym razem, są świetne ♥♥♥
OdpowiedzUsuńOch, mam nadzieje, ze między Lynn a Harrym wszystko będzie w porządku :(
Czekam z niecierpliwością na następny :*
@LadyMhor
super, i to, jak Harry nie wie, co tak naprawdę poczuła Lynn po jego słowach.. gdyby wiedział, to by się chyba załamał :x oby było dalej z nimi lepiej, by się pogodzili i sb wszystko wytłumaczyli ;] czekam na next :D
OdpowiedzUsuń♥♥♥
OdpowiedzUsuńNastępny proszę! :)
OdpowiedzUsuń<3 <3 <3
OdpowiedzUsuńJestem, nareszcie!
OdpowiedzUsuńIdealnie wyszła Ci akcja w windzie. Ahh ta koszula ;c Do czego Lynn będzie się tulić teraz ;c
Biedny Harry płakał, ale w sumie zasłużył sobie na to. Mógł powiedzieć Lynn na spokojnie żeby nie interesowała się jego przeszłością. Zachował się jak idiota..
Lynn też cierpi..
Jak Zayna nie było to było słodko, a teraz zniszczył tę sielankę..
Wyczuwam więcej Zaylynn moments :3
Oby relacje z Harrym się poprawiły ;x
Czekam na next i życzę weny <3
Kocham, @xAgata_Sz .xx
począteczek cudownie :D
OdpowiedzUsuńSuper rozdział. Dzisiaj zmalałam twój blog i od razu cały przeczytałam. Naprawdę masz talent do pisania dziewczyno. Weny życzę i z nie cierpliwością czekam na nexta
OdpowiedzUsuńmoja nowa miłość jeżeli chodzi o blogi <3
OdpowiedzUsuńwow Hazz płakał wow :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńczemu czemu nie no oni muszą sie pogodzic
OdpowiedzUsuńDaj juz dzisiaj next
OdpowiedzUsuńNext next next
OdpowiedzUsuńKocham <3
OdpowiedzUsuńMoże dziś bedzie next *,*
OdpowiedzUsuńWłaśnie ;) dalej Dajrekszonerki :)))
UsuńDelej jeszcze jeden i jeszcze raz !!!!
OdpowiedzUsuń. cudo
OdpowiedzUsuńMmm szybko next <3
OdpowiedzUsuńNiech się pogodząą *-*
OdpowiedzUsuńpochlaniam te rozdzialy <3 mega wciagajace :*
OdpowiedzUsuńCzytam dalej :)
OdpowiedzUsuń