wtorek, 10 czerwca 2014

Rozdział 20

                                                              Harry

    Nie mogłem uwierzyć w to, co zobaczyłem. Lynn na moich oczach całowała się z tym pierdolonym szczurem potocznie nazywanym Zaynem. Kurwa, gdybym sam tego nie widział, w życiu bym nie uwierzył. Jak ona mogła ..? Z nim?! Dlaczego akurat kurwa, z nim?! Myśl, że całuje się z kimś poza mną była wystarczająco bolesna, a co dopiero fakt, że tym kimś był Malik. Gdyby nie on to ja stałbym tam i przyciągał jej drobne ciało do swojego. To moje ręce błądziłyby po jej twarzy, nie jego.
    Nie pamiętałem nawet jak znaleźliśmy się z Caroline w pokoju. Niall gdzieś polazł, więc nikt nam nie przeszkadzał. Durin uwiesiła się na mnie, całując moją twarz i linię szczęki, ale odepchnąłem ją z impetem tak, że wylądowała na łóżku Horana.
- Nie mam nastroju. - Wysyczałem przez zęby, siadając na swoim łóżku. Ona jednak zupełnie niezrażona wstała i wczołgała mi się na kolana. Chciałem ją zrzucić, ale ta oplotła swoje nogi wokół mojego pasa. Znowu zaczęła mnie całować, tym razem w usta. Odwróciłem twarz i z zaciętym wyrazem twarzy spytałem.
- Którego słowa ze zdania "nie mam nastoju" nie zrozumiałaś, huh? - Dopiero wtedy spojrzałem jej w oczy, z moich prawdopodobnie ciskały błyskawice.
- Lubię cię takiego. Ostatnia noc przed twoim wyjazdem śniła mi się potem codziennie. - Zaśmiałem się gardłowo. Tamtej nocy byłem mocno wkurzony z powodu kłótni z wydawcą książki, którą tłumaczyłem z francuskiego. Przyjaciel Jenny, cholera jasna. Tak w zasadzie to ona, będąc w Kanadzie załatwiła mi pracę w filii brytyjskiej tego wydawnictwa, w którym sama zresztą pracowała. Powiedziała wtedy, że moja biegła znajomość francuskiego to największy atut, gdyż mówiłem po francusku od małego brzdąca. Pokłóciłem się ze Steven'em i wróciłem do domu, gdzie na klatce schodowej czekał na mnie kto? Panna Durin oczywiście. Dawno nie byłem tak wkurwiony, nie chciałem jej nawet wpuszczać do mieszkania, ale upartość osła to jej wiodąca cecha. Zupełnie jak moja, ale mniejsza z tym. Kiedy już rozwaliła się na kanapie w moim salonie prychnąłem, pijąc wodę i liczyłem w myślach do dziesięciu, łudząc się przy tym, że to mnie uspokoi. Nagle poczułem jej ręce, które wsunęła pod mój t-shirt.
- Jutro wyjeżdżasz, musimy się należycie pożegnać, nie sądzisz? - Szepnęła znad moich warg, które zaraz potem przegryzła swoimi zębami, a we mnie aż się zagotowało. Pamiętam jak mocno złapałem jej nadgarstki i przyparłem do ściany.
- Myślę, że możemy to sobie darować, skarbie. - Powiedziałem i puściłem ją, ruszając z butelką wody na kanapę. Ona jednak zatrzymała mnie w połowie drogi znowu się do mnie przyklejając. Czy Caroline nie widziała, że igrała wówczas z ogniem? W sekundzie znaleźliśmy się na kanapie, leżała pode mną i wpatrywała się we mnie tymi swoimi czekoladowymi oczami z uśmieszkiem na ustach. Trzymałem jej nadgarstki nad jej głową i odezwałem się szeptem. - Liczę do trzech. Albo stąd wyjdziesz, albo przepieprzę cię tak,  że jutro nie wstaniesz z łóżka. - Obserwowałem jej reakcję, zanim zacząłem odliczanie. - Jeden ... - Puściłem jej ręce i wstałem. - Dwa ... - Ruszyłem w stronę łazienki. - Dwa i pół ... i ... trzy. - Brunetka nadal siedziała na mojej kanapie z tym cholernym uśmiechem na twarzy. W ułamku sekundy znalazłem się przy niej. Musiałem dać jej nauczkę, nie mogłem rzucać słów na wiatr. Przez następne pół nocy pieprzyłem ją tak mocno jak jeszcze nigdy żadnej dziewczyny. Chyba wszyscy moi sąsiedzi, mający mieszkania wokół mojego zapamiętali moje imię. Ciągłego darcia się "Harry!" nie dało się niczym wytłumić.
    Śniła o tym jak zerżnąłem ją tak mocno i tyle razy, że na drugi dzień nie mogła się ruszyć? Czy to świadczyło dobrze o jej zdrowiu psychicznym? Zero jakiegokolwiek szacunku do siebie i swojego ciała? Pokręciłem głową, śmiejąc się.
- Caroline, skarbie zastanawiam się czy ty kiedykolwiek przestaniesz zachowywać się jak dziwka? - Widziałem jak zamachuje się ręką, by uderzyć mnie w twarz, ale byłem od niej szybszy. Złapałem jej nadgarstek i wyprowadziłem ją na korytarz, po czym wróciłem do pokoju i od razu zamknąłem drzwi na klucz. Niech się wynosi. Niech wszystkie się wynoszą. Nie potrzebuję żadnej z nich. Ani jej, ani Lynn, ani Nadii. Jedyne, co mogą człowiekowi przynieść to ból i irytację. Pozwolić, by kobieta stała ci się bliska to jak oswojenie jadowitej żmii - niby jesteś pewny, że skoro ją karmisz, dbasz o nią to będzie ci za to wdzięczna i to doceni. Jednak cały czas towarzyszy ci lęk, że być może zrobisz coś nie tak, a wtedy ona znienacka wbije swoje kły w twoje ciało.
    Moje rozmyślania przerwał dźwięk otwieranych drzwi, w których zaraz pojawił się Niall. Podszedłem do niego i z prędkością światła zamknąłem je z powrotem na klucz. Horan posłał mi zdziwione spojrzenie, ale nie skomentował mojego zachowania.
- Caroline sobie poszła, jeśli o to ci chodzi. - Odezwał się ściszonym głosem, siadając na swoim łóżku, na którym jeszcze przed paroma minutami leżała Durin. Odetchnąłem z ulgą i podobnie jak blondyn, usiadłem. - Nie rozumiem cię, stary. - Popatrzyłem na niego, nie wiedząc, o co mu chodziło. - Widziałem dziś Zayna i Lynn. Jeżeli mam być szczery, widuję ich niemal codziennie od jakichś dziesięciu dni. - Jedenastu, poprawiłem go w myślach, ale dalej milczałem. - Naprawdę sobie odpuściłeś? Pozwolisz Zaynowi osiągnąć cel? Naprawdę? Ty, Harry Styles zamierzasz poddać się bez walki o nią? O taką dziewczynę jak Lynn? - Nie mogłem spokojnie słuchać tego, co mówił. Starałem się, ale i tak buzowała we mnie wściekłość skierowana do Malika. Zacisnąłem dłonie w pięści i złowrogo wpatrywałem się w sufit. - I co, nic mi nie powiesz? Mamy tak milczeć i patrzeć sobie głęboko w oczy? - Parsknął, co świadczyło o utracie jego cierpliwości. Nie raczyłem nawet na niego spojrzeć, wstałem z impetem i dopiero wtedy na niego popatrzyłem, mówiąc z rozdrażnieniem.
- A co chcesz usłyszeć, Niall? Że zależy mi na Lynn, że jestem przygnębiony?! - Krzyknąłem, nie będąc w stanie dłużej się opanować. - Nie zależy i nie jestem! - Serce w mojej piersi biło chyba ze 100 razy na minutę, a klatka unosiła się i opadała nerwowo. Blondyn pokręcił głową zrezygnowany i szepnął.
- Możesz oszukiwać mnie i wszystkich wokół, Harry. Ale oszukiwanie samego siebie jest największą głupotą. Pamiętaj o tym. - Poklepał mnie po ramieniu i ruszył do łazienki. W tej samej chwili po raz kolejny w przeciągu ostatnich jedenastu dni po moich policzkach potoczyły się łzy.



                                                           Lynn

    Prawie do trzeciej nie zmrużyłam oka przez to, co wydarzyło się między mną i Zaynem. W kółko analizowałam fakt, że o mało co nie poszłam z nim do łóżka. I to dlaczego? Bo zobaczyłam Harry'ego z jakąś dziewczyną. Jak mogłam być tak lekkomyślna? Koniec z tym. Gdy tylko sobie pomyślę, że mogłam tego nie przerwać ... Boże. Nie miałam prawa prowadzić gierek z Malikiem. Byłam tak zdesperowana, że sama nie wiedziałam, co robię. A on ... Jest dla mnie taki dobry i wyrozumiały. Widziałam, że dla niego te pocałunki znaczyły coś więcej ... Czułam się przez to jeszcze gorzej. Jak tylko się z nim zobaczę, powiem mu, że możemy być tylko przyjaciółmi. Za bardzo mi na nim zależało, nie mogłam go okłamywać. Niczym sobie na to nie zasłużył. Moje rozmyślania przerwała wibracja mojego telefonu na szafce nocnej, zwiastująca nadejście nowej wiadomości.




   Westchnęłam odczytawszy treść smsa. Zayn stał się pierwszą osobą, która mnie budziła i ostatnią, przy której zasypiałam. Na samo wspomnienie jego uroczej wiadomości o północy, leciutki uśmiech zagościł na mojej twarzy. Już miałam mu odpisać, gdy zobaczyłam, że Dana jak oparzona wyskoczyła z łóżka i pognała do łazienki. Słyszałam jak zwraca wszystko, co ma w żołądku. Rzuciłam telefon na łóżku i biegiem ruszyłam do łazienki. Moim oczom ukazała się blondynka, klęcząca nad sedesem. Szybko do niej podeszłam i zebrałam jej włosy z okolic twarzy. Gdy już skończyła, puściłam ją i z troską zapytałam.
- Wszystko okej? - Dziewczyna zerknęła na mnie przelotnie, kiwnęła niemrawo głową i zaczęła myć zęby. Dalej patrzyłam na nią z powątpieniem i niepokojem, położyłam jej dłoń na ramieniu. Po chwili opuściłam łazienkę, zostawiając ją samą.
    Gdy wyszła, ja byłam już prawie ubrana. Zapowiadał się kolejny ciepły i słoneczny dzień, toteż założyłam na siebie beżowo-fioletową sukienkę przed kolano z krótkim rękawem, a do tego pasek wokół talii i baleriny. Włosy jak zazwyczaj zostawiłam rozpuszczone. Umówiłyśmy się z Sienną, że zjemy razem śniadanie, a potem gdzieś pójdziemy.
   Quinn ciężko usiadła na swoim łóżku i powiedziała, uśmiechając się do mnie niewyraźnie.
- Wiesz, nie czuję się najlepiej. Chyba zostanę w pokoju. - Posłała mi skruszony i przepraszający wyraz twarzy. Przyjrzałam jej się: jej skóra nabrała zielonkawej barwy i ogólnie wyglądała na zmęczoną. Usiadłam obok i westchnęłam.
- Zostanę z tobą, przecież nie zostawię cię samej w takim stanie. - Jednak blondynka energicznie pokręciła przecząco głową.
- Nie, nie. Dawno nie widziałaś się z przyjaciółmi, przejechali specjalnie kawał drogi. Nie mogę cię nawet o to prosić, zadzwonię po Nialla jeśli naprawdę będę się źle czuła. Obiecuję. - Spojrzałam na nią podejrzliwie.
- Słowo?
- Słowo. - Uniosła dwa palce do góry, a ja zaraz potem przytuliłam ją mocno.            
    Opuściłam Free Art i zaraz potem zobaczyłam Siennę i Tima, czekających na mnie na najbliższej ławce. Podeszłam do nich z szerokim uśmiechem, dalej nie mogłam uwierzyć, że przyjechali tu dla mnie oraz, że zostali parą. Szczerze cieszyłam się z ich szczęścia, oboje na nie zasługiwali.
- Gdzie Dana? - Spytała ruda, gdy już się przywitałyśmy.
- Umm, źle się poczuła i musiała zostać w pokoju. - Dalej miałam wyrzuty sumienia, że zostawiłam ją samą, ale miałam nadzieję, że w razie czego, Niall się nią zajmie. Dziewczyna wydała ciche westchnienie i łapiąc Tima za rękę, ruszyliśmy w stronę jakiejś kawiarni. Będąc kilkaset metrów od budynku Free Art moim oczom ukazał się niespodziewany widok - Harry i Zayn stojąc naprzeciwko siebie, wyraźnie o coś się sprzeczali. Styles miał na sobie ciemne jeansy, biały t-shirt i koszulę ... Tak, dokładnie koszulę. Natomiast Malik ubrany był w czarne jeansy, ciemnopopielaty t-shirt i jasno jeansową koszulę z wywiniętymi do łokci rękawami.
- O mój Boże. - Szepnęłam, ściskając nadgarstek Sienny. Jej wzrok powędrował w tym samym kierunku, co mój i zaraz usłyszałam jej pytanie.
- Harry i Zayn, czyż nie? - Dziewczyna potrafiła to stwierdzić, gdyż podczas naszych rozmów dokładnie opisałam jej każdego z nich. Począwszy od koloru oczu, a na tatuażach skończywszy. Kiwnęłam głową niemrawo, bacznie przyglądając się ich dwójce. Nagle zobaczyłam jak lokowaty zamachnął się i uderzył Malika z całej siły pięścią w nos. Brunet nie pozostał mu dłużny i oddał cios, trafiając w wargę Stylesa, z której momentalnie zaczęła sączyć się krew. - Samce alfa. - Mruknęła rudowłosa, kręcąc karcąco głową. Niewiele się zastanawiając, pobiegłam do nich i stanęłam między nimi.
- Hej, hej! Co wy do cholery sobie wyobrażacie? Będziecie się tak okładać pięściami na moich oczach? Czy wyście do reszty powariowali?! - Krzyknęłam, patrząc to na jednego to na drugiego. Nie mogłam opanować gniewu, który wówczas czułam.
- Tak, ale tylko na twoim punkcie, Love. - Odezwał się Harry, niedbale wycierając krew dłonią. W tym samym momencie usłyszałam Zayna.
- Odpierdol się od niej, Styles. Już wystarczająco dużo zrobiłeś. Zobacz, jak ona wygląda. - Pokazał na mnie ręką. - Jeszcze trochę, a zniknie. - Zapewne miał na myśli fakt, iż schudłam w ciągu ostatnich dni i nie potrafiłam wiele przełknąć. Teraz oczy Harry'ego utkwione były w mojej twarzy. Po raz pierwszy od dwunastu dni staliśmy tak blisko siebie. Wpatrywaliśmy się w swoje oczy, dopóki nie spuściłam wzroku i nie skupiłam się na własnych butach, przygryzając przy tym jak zwykle wargę. Poczułam jak czyjeś ramiona oplatają moją talię. Popatrzyłam na ręce wokół mojego ciała i zobaczyłam tatuaż ZAP na prawej ręce - Zayn.
- Nie masz prawa jej dotykać, Malik. - Syknął zielonooki przez zaciśnięte zęby, napinając przy tym każdy mięsień swojego ciała.
- To zupełnie jak ty, Harry. - Dopiero zobaczywszy zaszokowany wyraz jego twarzy, zdałam sobie sprawę z tego, że słowa te wydostały się z moich ust. Dostrzegłam zmianę w wyrazie jego twarzy. Zobaczyłam cień ... bólu. A może tylko mi się wydawało?
- Chodźmy stąd. - Szepnął brunet do mojego ucha, jednak zrobił to na tyle głośno, że lokowaty na pewno to słyszał.
- Jeszcze z tobą nie skończyłem, Malik. - Krzyknął Styles, kiedy powoli się od niego oddalaliśmy. Słysząc jego słowa, mimowolnie się wzdrygnęłam. Czego on jeszcze od nas chciał? Z każdym kolejnym spotkaniem Harry'ego czułam się coraz słabsza. Zarówno fizycznie jak i psychicznie. Zrozpaczona zadawałam sobie w duchu pytanie, kiedy to się wreszcie skończy. Czy kiedykolwiek się skończy ...?


       
Macie tu Lynn i jej sukienkę *_*



Cześć moje kochane Misie! Wakacje już tuż tuż, choć ja mam jeszcze pełno rzeczy na głowie, ehh ; x. A w dodatku się przeziębiłam i cały tydzień nie ma mnie w szkole, ugh ; <
Ale dość o tym. Przepraszam, że rozdział pojawił się dopiero dziś, ale wcześniej nie miałam ani siły, ani weny, by go napisać.

Jak zwykle dziękuję za wszystkie komentarze pod ostatnim rozdziałem. Ten chciałabym dedykować mojej przyjaciółce Adzie, która zawsze dzielnie wspiera mnie w tym, co robię, choć ja średnio co miesiąc walczę z przeświadczeniem, że nie umiem pisać, minęłam się z powołaniem i chyba nie powinnam tego robić.

Kocham Was! <3.


P.S Mam nadzieję, że wspomnienia z nocy przed wyjazdem Hazzy są w miarę przejrzyste ; }
P.S2 Jak zwykle przepraszam za ewentualne literówki

xx


14 komentarzy:

  1. Anonimowy6/10/2014

    Supcio! Ty masz wielki talent! Zawsze jak czytam to nie chce konca :D hehe Powodzonka z nastepnym
    Oliwkaa <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Biedny Harry... Lynn urazilas go, ale w sumie nalezalo mu sie ! Po co gadal takie rzeczy + przespal.sie z.ta dziewczyna ! Brak slow ;c
    I jeszcze ta bojka z Zaynem ;c
    Swietne, czekam na nexta xx
    @sluumberr

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękny rozdział <3 *-*
    Sądze, że Dana jest w ciąży...
    Przez pół rozdziału było mi żal Harrego, bo stwierdziłam, że jednak czuje coś do Lynn... coś głębokiego, ale potem mi przeszło ;p
    To, jak opowiadał o swojej nocy z Caroline...
    Oh. Masakra.
    Rozdział bardzo dobrze napisany, do następnego ;*
    Zapraszam na nowy do mnie :*
    among-the-people.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny :D dlaczego Lynn i Harry nie są razem :'( nie lubię Zayna -.-
    czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  5. Anonimowy6/10/2014

    Jeśli naprawdę twierdzisz, że nie powinnaś pisać to chyba każdy z czytelników chętnie wybije Ci to z głowy!
    Masz naprawdę talent i nigdy nie przestawaj tego robić, Love ;>
    Co do rozdziału, jak zwykle mi się podobał :)
    Fajnie, że przedstawiłaś perspektywę Harry'ego. W niektórych momentach była przerażająca, ale dobrze bylo też dowiedzieć się, że zależy mu na Lynn. Chociaż to raczej nie podlega wątpliwości. Co do Dany, jestem pewna, że jest w ciąży i chyba nie do końca będzie to dobra wiadomość dla któregokolwiek z bohaterów.
    Najbardziej z całego rozdziału podobała mi się scena konfrontacji między Styles'em i Malikiem. Wow, lubię gdy takie akcje mają miejsce w fanfictions. Jestem bardzo ciekawa co się jeszcze wydarzy i z wielką niecierpliwością czekam na następny!
    Buziaki, @erase_that ♡

    OdpowiedzUsuń
  6. Boże co to było z tym Harrym i Caroline na początku XD
    Dobrze, że ją wywalił. Dobry Harry ! :P
    Kurczę Zayn jest taki kochany tutaj *.* On tak o nią dba i stara się, żeby było wszystko okej... No ale wiem, że ona kocha Harrego, więc przykro mi patrzeć na to jak się męczy..Ale z drugiej strony jak ona skrzywdzi tym Zayna...Moje biedactwo! :(
    Rozdział wspaniały jak zawsze <3
    Czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Anonimowy6/12/2014

    Cudny <3 szybko next ! ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem Misiu!
    Rozdział bardzo mi się podobał, ale wydawał mi się trochę krótszy niż poprzednie. x
    Ty nie masz talentu do pisania? Serio? Chyba coś musiało Ci spaść na głowę, bo gadasz kompletne głupoty! Masz talent, kochana!
    Caroline i Harry? OMG ! Nie wiedziałam, że jest taki brutalny w łożku xD No coż, jej się to pewnie podobało.
    Jestem niemal pewna, że Dana jest w ciąży.. Co z pewnością nie będzie dobre. Wierzę, że Niall pomoże jej w ciężkich chwilach. Nie mogłoby być inaczej :)
    Końcówka >>>>
    Jestem w raju, czytając taką akcję!
    Malik vs. Styles. Idealnie!
    Całym swoim serduszkiem kibucuję mojemu Harremu. Niech on nigdy się nie poddaje. Niech walczy o nią!
    Czekam na nn i życzę weny :D
    Kocham, @xAgata_Sz .xx

    OdpowiedzUsuń
  9. Anonimowy6/13/2014

    o ja ale cudo <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Anonimowy6/14/2014

    Kolejny seksualny wątek w opowiadaniu widzę, tym razem jakaś nimfomania xd. Ciekawe gdzie Caroline mogła pójść taka niezaspokojona..Mi by było wstyd, ale zapewne mam inną mentalność. Moment, w którym Harry rzuca się do tych drzwi, żeby je zamknąć prze zabawny. Domyślam się, ze po prostu nie chciał nikogo widzieć, ale reakcja Nialla sprowadza myślenie w całkiem innym kierunku ;p
    Sprawy Dany nie będę komentować, bo wydaje się być oczywista, po za tym musi być jakiś ciąg przyczynowo-skutkowy.
    Zayn rzeczywiście,wydaje mi się być dobrym dla Lynn, utracił już na mojej teorii o jego pewnego rodzaju niestabilności umysłowej, no nazwijmy to fanatyzmem xd.
    Lynn powiedziała Harremu brzydko, bardzo brzydko, ogólnie to nie lubię tekstów typu "ona jest moja", "tylko ja mogę ją dotykać" itp., mam na ich temat swoje poglądy, ale no co tak wypaliła, no..Wiem, że ma go za inna osobę, niz za tą za którą ja go mam jako czytelnik, ale naprawdę obrażam się. Ten moment był po prostu doskonałym odzwierciedleniem tego co Harry sobie przedtem pomyślał o kobiecie:Pozwolić, by kobieta stała ci się bliska to jak oswojenie jadowitej żmii - niby jesteś pewny, że skoro ją karmisz, dbasz o nią to będzie ci za to wdzięczna i to doceni. Jednak cały czas towarzyszy ci lęk, że być może zrobisz coś nie tak, a wtedy ona znienacka wbije swoje kły w twoje ciało. Super x 999, choć na początku czytając to pomyślałam, że żmije z reguły się zabija a nie np. ucieka przed nimi, i może rzeczywiście Harry zabił kogoś, Nadię? Ale to tylko moja wyobraźnia, prawda?
    Ogólnie to liczyłam, na więcej Sienny, ale chyba jeszcze nie wyjeżdża, więc może coś jeszcze o niej poczytam?
    I mówię Ci, zegzij w końcu Lynn i Harrego, bo ludzie tu chcą romansów xdxdxd,
    Nie mogę się doczekać finału pierwszej części <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Anonimowy6/15/2014

    Jesteś boska! Czekam na następny! :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Anonimowy6/15/2014

    jak ja to kocham kawał dobrej roboty <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Anonimowy7/30/2014

    o loool xD czytam dalej <3

    OdpowiedzUsuń