piątek, 8 sierpnia 2014

NOTKA SPECJALNA - PODSUMOWANIE

*nowy rozdział pojawi się prawdopodobnie w poniedziałek na nowym adresie madness-harrystyles.blogspot.com*


Witajcie Miśki! Jest to ostatni post jaki tu zamieszczam, gdyż po przeczytaniu Waszych sugestii postanowiłam prowadzić drugą część, czyli Madness na innym blogu   Madness <klik>

Teraz nadszedł czas na podziękowania. Chciałabym serdecznie podziękować każdemu, kto choć raz wszedł na tego bloga. Tym bardziej dziękuję Wam - stałym czytelnikom, wspierającym mnie poprzez ilość wyświetleń (prawie 27 tysięcy!) i komentarze. Jednak najgoręcej chciałabym podziękować tym, którzy komentowali każdy rozdział i z niecierpliwością czekali na kolejne - I love U! (Ada, Agata, Olki, Alex ...) *_*
Nawet nie wyobrażacie sobie, jak poprawiał mi się humor za każdym razem, gdy wchodziłam na Temptation i widziałam choćby jeden nowy komentarz! Te sześć miesięcy, odkąd dzielę się z Wami historią Lyrry to naprawdę udany czas i nie żałuję, że pod koniec stycznia postanowiłam założyć tego bloga i podzielić się moimi wypocinami. Okay, Kaśka kończ już, bo zaraz się za bardzo wzruszysz (':
Powiem jeszcze tylko, że to dzięki Wam powstaje Madness, bo gdyby nie Wasze wsparcie i sympatia do Temptation ta historia zakończyłaby się na rozdziale 26 części 2.
DZIĘKUJĘ! <3.




Aha, jeśli macie do mnie jakiekolwiek pytania odnośnie Madness czy mojej osoby pytajcie śmiało, postaram się odpowiedzieć na każde pytanie. Mój tt @KalynnPierce


Nie trując dłużej, chciałabym przedstawić Wam resztę spoilerów na Madness

"Popatrzył na mnie z niedowierzaniem w swoich błękitnych oczach, kręcąc głową. - Naprawdę tego nie widzisz? Sposobu, w jaki patrzy tylko i wyłącznie na ciebie, na nikogo innego."


"Przez ostatnie miesiące naszej znajomości zauważyłem dwie rzeczy: kiedy jest szczęśliwa - nie przestaje mówić, ale kiedy jest smutna, nie powie ani słowa."


"Nie mogłam spać. Cały czas w mojej głowie tłukła się myśl: może gdyby ludzie wiedzieli, ile jeszcze czasu im zostało, potrafiliby bardziej docenić życie."


"- Kocham ją. - Powiedział po chwili, szepcząc z irlandzkim akcentem. Spojrzałem na swojego przyjaciela i pokiwałem głową ze zrozumieniem, bawiąc się palcami. 
- Kiedy jesteś zakochany, zrobisz wszystko. Ja bym poszedł na koniec świata. - Odparłem, patrząc na rozgwieżdżone niebo nad nami, a potem przez ramię zerknąłem na namiot, w którym spały."


"- Uwielbiam przyłapywać cię na patrzeniu na mnie, kiedy to spuszczasz wzrok i leciutko się uśmiechasz. - Szepnął, muskając nosem płatek mojego ucha, gdy utkwiłam swoje spojrzenie w miniaturowych budynkach za oknem samolotu."



Natomiast teraz czas na ulubione cytaty Temptation. Nie pojawiło się ich dużo, sama dodałam jeden od siebie i oto one

"Biorę cię takiego, jakim jesteś, bo bez ciebie czuję się martwa. Sprawiasz, że żyję."

"Po chwili lokowaty znowu się odezwał. - Pewnego dnia się z tobą ożenię, wiesz? - Zapytał, zakładając mi kosmyk włosów za ucho, a ja kątem oka zobaczyłam jego uśmiech."


"Jeśli naprawdę coś kochasz, nie starasz się zatrzymać tego na zawsze. Musisz temu czemuś pozwolić się zmieniać lub ... odejść."


"Wyglądasz cudownie. - Sięgnąłem do dołu jej sukienki i zacząłem naciągać materiał nieco w dół.

- Co ty robisz? - Spytała zdziwiona dziewczyna, posyłając mi rozbawione spojrzenie.
- Próbuję wydłużyć twoją sukienkę, sprawdzając gdzie zgubiłaś jej dół. - Odparłem, ale zaraz na mojej twarzy pojawił się łobuzerski uśmiech."

"Nie wiem, co bardziej mnie przeraża: zobaczyć cię ponownie czy nie zobaczyć cię już nigdy. - Wyszeptał tak cicho, jakby do siebie. - Ale żeby historia nigdy się nie skończyła, nigdy nie może się zacząć."




Jeszcze raz dziękuję za to, że ze mną jesteście i że przeżywacie losy Lyrry i reszty bohaterów (czyt. Dany & Nialla) równie mocno jak ja, a może nawet bardziej, bo przecież ja już znam zakończenie tej historii, a Wy jeszcze nie ; )

A więc do zobaczenia już na nowym adresie. Kocham Was! <3.

xx









poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Rozdział 26 część 2

*jest to ostatni rozdział I części Temptation, miłego czytania!*
rozdział ten przeznaczony jest dla osób powyżej 15 roku życia, zawiera liczne wulgaryzmy!



                                                         Harry

       W ciągu niecałych dziesięciu minut okrążyłem okolicę Free Art wzdłuż i wszerz. Po Lynn nie było ani śladu. Rozpłynęła się w powietrzu. Jakim kurwa, cudem to się naprawdę działo? A co jeśli ten pierdolony kutas Paul wywiózł ją Bóg wie gdzie i ...? Nawet nie chciałem o tym myśleć. Powoli zaczynało już zmierzchać. O zmroku znalezienie jej będzie jeszcze trudniejsze. Nie wiedziałem już, co robić. Niczym mantrę powtarzałem w głowie: "Nic jej nie jest, nic jej nie będzie. Znajdę ją i wszystko będzie w porządku." Miałem ochotę krzyczeć i walić w worek treningowy albo lepiej - w pierdolony ryj Dominica i tego skurwysyna, który odważył się zabrać gdzieś Lynn. Chodziłem w kółko w tę i z powrotem, walcząc nie tylko z gniewem, co z narastającym strachem i paniką, których nijak nie potrafiłem powstrzymać. Ten wieczór zaczynał za bardzo przypominać mi pewną noc sprzed kilku lat i na samo jej wspomnienie po moim ciele przeszedł dreszcz. Natychmiast musiałem ją znaleźć. Żadna inna opcja nie wchodziła w grę.
      Szybko wystukałem wiadomość do Nialla z prośbą, by pomógł mi w poszukiwaniach Bower. Później wahając się przez chwilę, wybrałem pewien numer telefonu. Nie sądziłem, że jeszcze kiedykolwiek go użyję, ale w obecnej chwili dziękowałem Bogu, że nie usunąłem go ze swojej karty SIM przez te wszystkie lata. Modliłem się, aby numer nadal był aktualny. Wsłuchiwałem się w irytujące bip, bip, bip i już miałem się rozłączyć, gdy do moich uszu dostał się ten zachrypnięty głos z bradfordzkim akcentem.
- Halo? - Na moment wstrzymałem oddech, ale zaraz potem odezwałem się szybko.
- Potrzebuję twojej pomocy. Ktoś chce skrzywdzić Lynn. Musisz pomóc mi ją znaleźć. - Po drugiej stronie zapanowała cisza, którą już miałem przerwać, kiedy ten odpowiedział.
- W coś ty ją, do kurwy wpakował, Styles? - Jego ton ociekał jadem i wrogością, ale była to ostatnia rzecz, którą zamierzałem się przejmować.
- Nie ja. Nasz wspaniały kolega Dominic Foley. Jakiś jego kumpel, Paul gdzieś ją ... - Przełknąłem nerwowo ślinę i wyszeptałem do telefonu. - Zabrał, by ... dać jej nauczkę. - Przed moimi oczami pojawiły się niechciane obrazy sprzed lat, aż nagle poczułem silny pulsujący ból w skroni i zacząłem opuszkami palców pocierać to miejsce.
- Kurwa, co?! Jak mogłeś do tego dopuścić?! - Słyszałem jeszcze jak przeklinał pod nosem moją głupotę, ale zaraz odezwał się głośniej. - Już idę przed Free Art, a ty szukaj jej do cholery! - Nie musiał mi tego mówić, doskonale o tym wiedziałem. Bez słowa przerwałem połączenie i szybkim krokiem ruszyłem w stronę parku. Przecież, do kurwy, nie mogli pójść daleko. O ile szli, odezwał się natrętny głos w mojej głowie.
      Teraz słońce zaszło już zupełnie, a na ulicach i w samym parku zapaliły się latarnie, zapewniające względną widoczność. Po paru minutach obszedłem cały park i już miałem pójść w innym kierunku, gdy usłyszałem coś na kształt zduszonego szlochu i pojękiwania za jakimś żywopłotem. Od razu udałem się w tamtą stronę i zamarłem. Moim oczom ukazał się widok leżącej Lynn, przygniatanej przez ciało chłopaka, którego ręka wślizgnęła się pod jej bieliznę, a on sam ocierał się o jej krocze. Usta dziewczyny wypełnione były jakimś materiałem, przez co nie mogła krzyczeć i wołać o pomoc. Czy to kurwa miało być jakieś pieprzone déja vu?! Kurewsko nieśmieszne. Szybko ocknąłem się i warknąłem.
- Spierdalaj chuju od mojej dziewczyny! Dmuchać ci się zachciało?! - Wrzasnąłem podnosząc go siłą. Jednak regularne uczęszczanie na siłownię się opłaciło. Bez większych trudności ściągnąłem go z Lynn i zacząłem okładać gnoja pięściami. - Ten pierdolony kutas, Foley cię na nią nasłał, prawda? - Spytałem, zadając cios za ciosem. Sam dostałem raz lub dwa, ale to było nic, w porównaniu z tym, czym ja go karmiłem. - Odpowiedz! - Krzyknąłem, waląc go pięściami na oślep. - Dlaczego zawsze jakiś kutas musi mieć coś do mojej dziewczyny?! Pierdolony Chris dorwał się do Nadii, a ty do niej! Dlaczego, kurwa?! Dlaczego?! Co ja w sobie takiego mam, że wszystkie ważne mi osoby muszą cierpieć, co?! Pierdolone fatum?! - Darłem się, kopiąc go, gdy się przewrócił. Kątem oka widziałem, że Lynn chwiejnie, zupełnie jakby zaraz miała z powrotem upaść, wstała i podreptała w moją stronę. Jej ręce były sklejone grubą, czarną taśmą. Kiedy to zobaczyłem natychmiast zacząłem ją odrywać, ale najpierw wyjąłem szmatę z jej ust. Dziewczyna syknęła z bólu, gdy pozbyłem się taśmy z jej nadgarstków. Miała rozciętą wargę, a na policzku formował się wielki siniak. Jej sukienka była poszarpana, a koronka podarta w wielu miejscach. Zobaczywszy do jakiego stanu doprowadził ją ten kutas, krew się we mnie zagotowała.
- Harry. - Wychrypiała cichutko, a ja zamknąłem ją w silnym uścisku. Zanim się zorientowałem, zaczęła płakać w mój t-shirt, a mnie ten dźwięk rozdzierał serce na małe kawałeczki.
- Czy on ... czy on ...? - Nie potrafiłem dokończyć zdania. Nie, to nie mogło dziać się po raz drugi. Kurwa, niemożliwe. Tym razem musiałem zdążyć. Zdążyłem, prawda? Czekałem aż Lynn się odezwie i po paru sekundach usłyszałem jej szept.
- On zaczął wpychać mi tam palce i ... - Rozpłakała się jeszcze bardziej, szloch cały czas wydostawał się z jej ust, ale między spazmami dopowiedziała. - I wtedy się pojawiłeś. - Troskliwym ruchem jeździłem dłonią w górę i w dół jej pleców, by dodać jej otuchy i uspokoić.
- Już jestem skarbie, już jestem. Teraz jesteś bezpieczna. - Szeptałem jej do ucha, kołysząc jej drobną postacią. Kiedy zobaczyłem, że Paul zaczął się podnosić, szybko do niego doskoczyłem, wcześniej zaprowadziwszy Lynn na ławkę, by usiadła. - Widzisz, co zrobiłeś?! Ty i ten pierdolony Foley tego pożałujecie. Tym razie się, kurwa nie wywiniecie! Może w słoneczku też brałeś udział, co?! Może to z tobą Dana jest w ciąży?! - Cały czas okładałem go pięściami, podczas gdy on kopnął mnie raz w brzuch. Jednak nie na tyle mocno, by mnie to powaliło. - Jesteś taki sam jak ten pierdolony Chris. Nie potrafił sobie znaleźć dziewczyny, więc siłą brał cudze! Jak na ciebie patrzę to aż chce mi się rzygać! Wiesz, jak on skończył? Na wózku inwalidzkim! A ciebie czeka ten sam los, ty pierdolona namiastko faceta! - Wtedy już zupełnie nad sobą nie panowałem. Wspomnienia z tamtej nocy i to, co się teraz działo, eksplodowało w mojej głowie. Zaraz do moich uszu doszedł błagalny szept Lynn.
- Harry. Harry, kochanie przestań. Zabijesz go. - Odwróciłem się w stronę Bower, po jej policzkach ponownie spływały łzy, zmieszane z czarnym tuszem do rzęs. Warga dziewczyny drżała podczas kolejnych spazmów, przechodzących przez jej drobne ciało. - Zayn. - Wyszeptała, a ja spojrzałem za siebie i dostrzegłem postać Malika, idącego w naszą stronę. Widziałem szok, malujący się na jego twarzy. Oo, proszę. Nie pierwszy raz widział mnie w akcji.



                                                            Lynn

      Chwiejnie ruszyłam w stronę Zayna, który stał i oczami bez wyrazu wpatrywał się w pobitego Paula, leżącego na chodniku. Harry ponownie zaczął go kopać, a z moich ust znów wydostał się zduszony szloch. Dopiero, gdy potrząsnęłam Malikiem, łapiąc go za skórzaną kurtkę, ocknął się i spojrzał na mnie swoimi piwnymi tęczówkami.
- Proszę, powstrzymaj go. Błagam. Inaczej on go zabije i tym razem nie skończy się na poprawczaku, a na więzieniu ... - Wychrypiałam, patrząc na niego błagalnie. - Proszę, Zayn. - Gorące łzy spływały po mojej twarzy i szyi, ale nie zwracałam już na nie uwagi, choć brunet właśnie im się przyglądał. Chłopak pokiwał lekko głową i szybko znalazł się tuż przy Stylesie, który nadal znęcał się nad Paulem.
      Nie mogłam na niego patrzeć, z dwóch powodów: po pierwsze dlatego, że został tak pobity, że aż robiło mi się go żal, a po drugie z powodu tego, co zrobił ... co chciał mi zrobić. Przez ostatni tydzień specjalnie zdobywał moje zaufanie, a w głowie cały czas miał plan. Nie wiedziałam czyj, czy jego czy Dominica, ale nawet nie chciałam tego wiedzieć. Za co Dominic tak mnie nienawidził? Za to, że nie pozwoliłam sobą pomiatać, jak to robił z innymi czy może dlatego, że chciałam mieć go na wyłączność?
- Hej stary, zostaw go. Przecież nie chcesz pójść siedzieć przez takiego śmiecia jak on. - Zayn niemal splunął, patrząc z obrzydzeniem na blondyna. Złapał Stylesa i odciągnął go, choć ten jeszcze się wyrywał. - Masz Lynn. Ona cię teraz potrzebuje. To na niej powinieneś się teraz skupić, a nie na nim. - Brunet przemawiał do Harry'ego cichym, spokojnym głosem. Ruchem głowy wskazał, leżącego w kałuży krwi chłopaka, który już nawet nie miał siły się ruszyć.
- Masz rację. - Usłyszałam łamiący się szept lokowatego. - Ale to jest po prostu za dużo jak na jednego człowieka, rozumiesz? - Nagle, ku mojemu zaskoczeniu na twarzy szatyna pojawiły się łzy, a potem zasłonił się dłońmi. Podeszłam do niego i objęłam go w pasie, wtulając się w jego spocony i zaplamiony krwią t-shirt, ale i tak nigdzie nie czułam się tak bezpiecznie jak właśnie w tamtej chwili w jego ramionach. Niemal od razu poczułam jak jego ręce wędrują na moją talię, przyciągając mnie jeszcze bliżej. Oboje byliśmy w totalnej rozsypce. Panującą chwilowo ciszę przerwał niepewny głos Zayna.
- Harry, czy ... Chris zgwałcił moją siostrę? - Nie sądziłam, że Malik mógł to słyszeć. Musiał przysłuchiwać się wybuchowi Harry'ego, zanim go zauważyłam. Styles na moment znieruchomiał, by po parunastu sekundach nieznacznie pokiwać głową, a następnie z jego spierzchniętych ust wydostało się ciche "tak". Potem powoli wypuścił mnie z objęć i obrócił się w stronę Zayna.
- Te wszystkie siniaki i zadrapania po tej imprezie ... - Harry przełknął ślinę, jakby nagle zaschło mu w gardle. - To nie byłem ja. To Chris. Znalazłem ich w samym środku ... akcji. Nie potrafiłem nad sobą zapanować. Zwłaszcza, gdy widziałem jej zapłakaną twarz i jej strach, gdy chciałem ją dotknąć i przytulić ... Po wszystkim, Nadia poprosiła mnie, żebym nikomu nie mówił, co on jej zrobił. Powiedziała, że zhańbiłaby rodzinę i kazała mi milczeć. A ja naprawdę ją kochałem i zrobiłbym dla niej wszystko, więc ... - Głos mu się załamał, dlatego dokończył szeptem. - Więc poszedłem do poprawczaka, nie wyjawiając powodu mojego napadu wściekłości.
- O mój Boże. - Oczy Malika zalśniły niebezpiecznie od nadmiaru skrywanych tam łez. - A ja cały czas obwiniałem cię o ... - Popatrzył na Stylesa, a na jego twarzy widoczny był ból i skrucha. - Przepraszam. - Wyszeptał, pozbywając się łez z kącików oczu.
- Nikt nie widzi twojego cierpienia. Nikt nie widzi twojego strachu. Nikt nie widzi twojego smutku, lecz wszyscy widzą twoje błędy. - Powiedział cicho Harry, bawiąc się dołem swojego podkoszulka. Zayn podszedł do niego, a chwilę potem obaj niezręcznie się objęli i poklepali lekko po plecach.
- Szkoda, że dowiedziałem się o tym dopiero teraz ... - Zaczął brunet. - I w takich okolicznościach ... Przykro mi. - Styles pokiwał głową na znak, że usłyszał jego przeprosiny, ale jego wzrok nadal wbity był w asfaltową ścieżkę. Potem brązowooki zwrócił się do mnie. - Lynn, możemy pomówić na osobności? Proszę. - Niepewnie potwierdziłam jego prośbę ruchem głowy i powoli oddaliłam się z nim na kilkanaście metrów tak, że dalej mogłam obserwować lokowatego. Kiedy się zatrzymaliśmy, cierpliwie czekałam aż chłopak się odezwie. Posłałam mu ciepłe spojrzenie, chcąc dodać otuchy, by zaczął mówić, co też zaraz zrobił.
- Kocham cię. - Gdy te dwa słowa wydostały się z jego ust, popatrzyłam na niego wielkimi ze zdziwienia oczami. - Prawdę mówiąc kochałem cię już wtedy, gdy z Daną przyszłaś prosić mnie o podwiezienie na lotnisko. A ja nigdy nie byłem zakochany. To przytrafiło mi się po raz pierwszy w całym moim życiu.
- Ohh. - Mimowolnie wydostało się z moich ust, gdy zaczęłam nerwowo bawić się włosami.
- Ale wiem, że jesteś szczęśliwa ze Stylesem. - Malik przymknął na chwilę powieki, by zaraz znów utkwić we mnie spojrzenie swoich piwnych tęczówek. - Między nami mówiąc, źle go oceniłem i teraz ... teraz tego żałuję. Ale nie żałuję żadnej minuty ani sekundy, którą z tobą spędziłem. To już zawsze będzie dla mnie czymś wyjątkowym mimo, że ja byłem dla ciebie jedynie pocieszeniem po Harrym.
- Byłeś ... dobrym przyjacielem. - Wyjąkałam, zerkając na niego niepewnie. Jego wyznanie kompletnie mnie zaskoczyło.
- Jasne. - Na jego twarzy pojawił się mały, lekko wymuszony uśmiech. - Nie wiem, co bardziej mnie przeraża: zobaczyć cię ponownie czy nie zobaczyć cię już nigdy. - Wyszeptał tak cicho, jakby do siebie. - Ale żeby historia nigdy się nie skończyła, nigdy nie może się zacząć. - Zaprzątnięta jego słowami nie zauważyłam, kiedy stanął tak blisko mnie, że nasze klatki piersiowe prawie się stykały. Następnie nachylił się nade mną tak, że czułam jego ciepły oddech na policzku, a sekundę później jego usta znalazły się na moich. Złożył na moich wargach krótki, ale przepełniony czułością pocałunek, a potem, jak gdyby nigdy nic, odszedł nie odwracając się za siebie. Zamyślona wróciłam do Harry'ego, który nadal stał w tym samym miejscu, a na jego twarzy widniał grymas.
- Pocałował cię. - Szepnął z wyczuwalnym wyrzutem w głosie. Powoli skinęłam głową, splatając ze sobą nasze palce. Chłopak obdarował mnie spojrzeniem, gdy odpowiedziałam.
- To był pożegnalny pocałunek.











Cześć Misie! Jeśli dobrnęłyście do tego momentu to oznacza, że Temptation właśnie dobiegło końca! Aż mi się łezka w oku kręci ; >
W najbliższych dniach pojawi się specjalna notka z podsumowaniem, ulubionymi cytatami, kolejnymi spoilerami do Madness ...  itp. (zapewne jutro lub pojutrze)
Dziękuję bardzo za tak dużą ilość komentarzy pod poprzednim rozdziałem. Kocham Was! <3333. Widać, jak chcecie to potraficie ; D

Oto kolejne spoilery do Madness


"Lubię takie pieprzone, drobne rzeczy, jak trzymanie za rękę i szczery uśmiech. - Powiedział tak cicho, jak gdyby do siebie, myśląc zapewne, że już zasnęłam."

 "-  Wiem, że chcesz to zatrzymać, ochronić ją przed tym. Ale jesteś młody, nie widzisz tego, co ja widzę. To nie tak, że ona sprawia, że Harry staje się lepszy. On też ją zmienia. Zmienia, zaskakuje, dzięki niemu zaczyna zadawać sobie pytania, zastanawia się nad swoimi przekonaniami. Poza tym sam wiesz najlepiej, że miłości nie da się oszukać. Pojawia się znikąd, w najmniej oczekiwanym momencie i po prostu jest. - Powiedziała, uśmiechając się serdecznie. Położyła swoją naznaczoną życiowym doświadczeniem, dłoń na jego, a wtedy ja postanowiłam wyjść z ukrycia i wparowałam do kuchni."

A propos Madness mam do Was bardzo ważne pytanie! Co prawda założyłam już osobnego bloga na II część, ale jeśli wolicie, by Madness było tutaj, na starym adresie, proszę dajcie mi znać w komentarzach, bo już sama nie wiem, co robić! ; D
Z góry dziękuję za pomoc w rozstrzygnięciu tej kwestii <3.

P.S standardowo przepraszam ze ewentualne błędy i literówki

xx