Menu

czwartek, 3 lipca 2014

Rozdział 23

                                                               Harry

    Nie czekając na windę, zeszliśmy dwa piętra niżej, do 233. Lynn pewnie nacisnęła na klamkę i wpadła do środka, a ja podążyłem tuż za nią i zamknąłem drzwi. Od razu skierowała się do łazienki, gdzie znajdowała się jej współlokatorka. Słyszałem odgłos wymiotowania i niepewnie zajrzałem do pomieszczenia.
- Co się dzieje? - Spytałem, przyglądając się z niepokojem blondynce, która wyglądała naprawdę kiepsko. Jej zazwyczaj uczesane, lśniące włosy teraz zebrane były w niechlujny kok na czubku głowy i nadal była w piżamie, a jej twarz nabrała niezdrowy odcień.
- Nic, pewnie się czymś zatrułam. - Odpowiedziała słabo, wstając z pomocą Lynn z podłogi przy sedesie. Dziewczyna nie patrzyła na Bower, więc nie widziała tego spojrzenia szatynki, które mówiło coś innego. Posłałem jej pytający wzrok, a ona pokręciła głową i przegryzała wargę. Razem z Daną ruszyły do pokoju, gdzie blondynka usiadła na swoim łóżku. Kiedy Lynn ją puściła, widziałem że błękitnooka biła się z myślami, zastanawiając się czy powinna powiedzieć na głos to, co chodziło jej po głowie. Po chwili usiadła obok koleżanki i złapała ją za rękę, dodając otuchy. - Nawet nie zapytałam, co ty tu robisz, Harry. - Ponownie usłyszałem jej głos. Wymieniliśmy z Lynn spojrzenie, a ona dała mi znak, bym odpowiedział.
- Poprosiłem Lynn, by dała mi szansę, żebyśmy zaczęli jeszcze raz. - Dziewczyna pokiwała rozumnie i zerknęła na mnie przelotnie, mówiąc.
- Spodziewałam się tego. Urocza z was para. - Na jej słowa, uśmiechnąłem się lekko i popatrzyłem na Anna-Lynne, która wyczuwając mój wzrok, również na mnie spojrzała. Jednak szybko jej uwaga znowu została poświęcona Danie.
- Skupmy się teraz na tobie, a nie na mnie i Harrym, dobrze? - Odezwała się szatynka i wzięła głęboki oddech. - Powiedz mi ... - Przez ułamek sekundy nasze spojrzenia znowu się skrzyżowały, zanim znowu popatrzyła na współlokatorkę. - Kiedy byłaś z Niallem w szpitalu czy ... czy oni sprawdzili czy podczas słoneczka nie ... - Dziewczyna spojrzała w sufit i ponownie się odezwała, mówiąc tak szybko, że początkowo nie rozumiałem znaczenia jej słów. - Nie zaszłaś w ciążę? - Dopiero po paru sekundach zrozumiałem, o co pytała Danę. Moje oczy pewnie były teraz wielkości spodków, podobnie jak Dany. Widać, że nie przyszło jej do głowy, że mdłości mogą być skutkiem ciąży.
- C-co? - Wyjąkała. - To przecież nie ... niemożliwe. - Szepnęła, kręcąc głową, a z jej oczu niespodziewanie wydostały się łzy. Lynn błyskawicznie przytuliła ją do swojego ciała, kiedy ta rozpłakała się w głos. Z niepokojem obserwowałem jak szatynka uspokaja dziewczynę, głaszcząc ją troskliwie po plecach. - O mój .. Boże. - Szeptała. - Ale ja przecież nawet ... nawet nie wiem, kto jest ojcem. - Załkała jeszcze głośniej.
- Shh, shh. Nie płacz, kochanie. - Bower robiła wszystko, byle tylko ją uspokoić. - Najpierw musimy się upewnić. Trzeba kupić testy ciążowe, a potem iść do lekarza. Nie płacz. Może ... może się mylę. - Szepnęła, ale w jej głosie nie było ani krzty pewności i wiary we własne słowa, i cała nasza trójka była tego boleśnie świadoma. - Musimy ... iść do apteki.
- Zawiozę was. - Odezwałem się po raz pierwszy od paru minut, patrząc to na Lynn to na Danę. Szatynka kiwnęła głową i udało odczytać mi się z ruchu jej warg "dziękuję", na co uśmiechnąłem się słabo. Wyjrzałem przez okno - wczorajszą słoneczną pogodę można było puścić w niepamięć. Deszcz padał nieprzerwanie, a szare obłoki ani na moment nie przepuszczały słońca czy choćby skrawka błękitnego nieba.
- Dasz radę jechać? Jesteś w stanie się przebrać czy może wolisz zostać tutaj? - Pytała Lynnie, badawczo przyglądając się blondynce.
- Mogłabyś ... tu ze mną zostać? - Spytała dziewczyna płaczliwym tonem, jakby znowu miała się rozpłakać. Zauważyłem, że jeszcze bardziej wtuliła się w Bower, a jej ramiona zaczęły się unosić i opadać w rytm szlochu, wydostającego się z tej drobnej osóbki.
- Dobrze, zostanę. Nie płacz, Dan. Jeszcze nic nie wiadomo. Musisz być dobrej myśli. - Pocieszała ją kojącym szeptem. Po chwili spojrzała na mnie z niepewnością, malującą się w jej błękitnych oczach. - Harry ... - Przygryzła wargę, spuszczając wzrok. - Mógłbyś pojechać do apteki i kupić kilka testów? Najlepiej każdy z innej firmy. Proszę. - Dopiero przy ostatnim słowie złapaliśmy kontakt wzrokowy.
- Okay. - Odpowiedziałem. Może dlatego, że widziałem jej błagalny wzrok, może dlatego, że nie potrafiłem jej odmówić. A może dlatego, że zrobiło mi się szkoda Dany i współczułem jej sytuacji, w jakiej najprawdopodobniej się znalazła. Sam nie wiedziałem, ale posłałem jeszcze tylko jedno spojrzenie Lynn i opuściłem ich pokój, udając się na parter, a następnie do samochodu.
   Deszcz nie przestawał padać, więc biegiem ruszyłem do auta i zakląłem pod nosem z zimna. Miałem na sobie tylko t-shirt, który zdecydowanie nie był odpowiednim strojem na taką pogodę. Odpaliłem silnik i włączyłem GPS w poszukiwaniu najbliższej apteki. Jakieś 1,5 km od Free Art znalazłem jedną, więc pojechałem w tamtym właśnie kierunku. Udało mi się zaparkować dokładnie naprzeciwko budynku, gdzie się mieściła, więc w parę sekund później byłem już w środku. Ku mojej radości apteka była pusta. Jeszcze tylko tego byłoby mi trzeba, by ktoś widział jak kupuję testy ciążowe. Na samą myśl westchnąłem, kręcąc głową i podszedłem do okienka, gdzie po drugiej stronie stała młoda, około 30-letnia farmaceutka w ... tak, dokładnie: w ciąży! Gdybym to ja miał zostać tatusiem to pomyślałbym, że los nie ma litości i na każdym kroku przypomina o czymś, o czym nie chciałbym myśleć. Kiedy mnie zobaczyła, odwróciła się twarzą do mnie i uśmiechnęła. Wymieniliśmy powitanie i posyłając jej słaby, nieco wymuszony uśmiech, powiedziałem.
- Poproszę testy ciążowe. - Udało mi się to wymówić. - Po jednym z każdej firmy. - Dziękowałem sobie w duchu, że już to powiedziałem i teraz jedynie czekałem na reakcję kobiety. Ta zaśmiała się szczerze i kręcąc głową odeszła w kierunku szuflad, z których wyjęła w sumie sześć opakowań i wszystkie wyłożyła na ladę. Zaraz potem zaczęła je naliczać na kasę.
- Razem będzie 28 funtów. - Kiedy usłyszałem kwotę od razu do głowy mi przyszło, że przemysł zarabia krocie na dzieciach na długo przed ich urodzeniem (lub nawet poczęciem) i oburzony pokręciłem głową, wyjmując banknot z portfela. - Pańska ukochana musi być szczęściarą. - Posłałem jej niezrozumiałe spojrzenie. - Kupuje pan za nią testy, to naprawdę miłe. - Pogłaskała się po wydatnym brzuchu, wydając mi resztę, a potem zapakowała testy do foliowej reklamówki. W tamtej chwili musiałem wyglądać jak idiota z otwartymi ustami, patrząc na nią ze zdziwieniem. Jednak z boku mogło to tak wyglądać. Chyba nawet wolałbym, by naprawdę tak było, ale niestety rzeczywistość była nieco odmienna. Gdybym miał do wyboru ciążę Dany, spowodowaną gwałtem i ciążę Lynn, spowodowaną ... mną, zdecydowanie wybrałbym tę drugą opcję. Sam nie mogłem w to uwierzyć, ale szczerze tak myślałem. Chyba się starzeję. Schowałem resztę do portfela, złapałem siatkę do ręki i dziękując skinieniem głowy, biegiem udałem się do samochodu. Dopiero w drodze powrotnej przypomniałem sobie o Niallu i uderzyłem się otwartą dłonią w czoło, drugą prowadząc auto. Kiedy chłopak dowie się, że Quinn jest w błogosławionym stanie, kompletnie się załamie. Cały czas obwiniał się o to, co ją spotkało, a teraz ... Teraz po prostu nie będzie mógł na siebie patrzeć. Na siebie ani na nią, bo jej widok będzie mu przypominał o swojej winie. Chyba, że mu nie powie i wróci do Manchesteru po obozie, jak gdyby nigdy nic. W końcu został tylko tydzień.
   Zanim się obejrzałem już byłem w recepcji Free Art i schodami udałem się na drugie piętro. Zapukałem w drzwi 233, a po chwili ujrzałem za nimi Lynn, która wpuściła mnie do środka. Od razu wręczyłem jej testy i razem z Daną udały się do łazienki, aczkolwiek Bower zaraz z niej wyszła, zostawiając blondynkę samą. Usiadłem na jej łóżku, a ona zajęła miejsce tuż obok. Odrobinę niepewnie sięgnąłem lewą ręką po jej dłoń i złączyłem nasze palce. Dziewczyna wpatrywała się w nasze dłonie, a po chwili odezwała się zdławionym szeptem.
- I co teraz będzie? - Dopiero wtedy nasze spojrzenia się skrzyżowały. - Złapali dwunastu chłopaków ze słoneczka, ale to przecież nie ... nie naprawi krzywdy, jaką wyrządzili Danie. I jeszcze teraz ... co jeśli ona naprawdę jest w ciąży? - Widziałem bezgraniczny smutek w jej oczach, które zachodziły łzami. Bez zastanowienia przyciągnąłem ją do siebie i zamknąłem w silnym uścisku. Dziewczyna oplotła rękami moją szyję, a ja oparłem podbródek na wgłębieniu między jej szyją, a barkiem.
- Nie wiem. Nie mam pojęcia. - Odparłem zgodnie z prawdą. Wspaniale było móc trzymać ją w ramionach, czuć jej zapach i obecność. Przez ostatnie dni tęskniłem za tym jak cholera.  Nie wiedziałem, ile czasu trwaliśmy w tym uścisku, ale jeżeli o mnie chodzi - mogłoby to trwać wiecznie. Nagle do naszych uszu dotarł dźwięk otwieranych drzwi. Szatynka momentalnie wyrwała się z moich ramion i wstała, przyglądając się Danie. Blondynka powoli kroczyła w stronę łóżka, w dłoniach ściskając wszystkie testy ciążowe, a po jej bladych policzkach spływały łzy. Osunęła się na podłogę i z impetem na niej usiadła, łapiąc się za głowę. Jej reakcja mówiła chyba wszystko. Lynn klęknęła obok niej i mocno przytuliła, głaszcząc po głowie. Po paru sekundach Quinn się odsunęła i spojrzała przyjaciółce w oczy.
- Jestem ... jestem w ciąży. - Wydukała, z furią rzucając każdym testem po kolei o ścianę. - Wszystkie ... są pozytywne. Wszystkie ... rozumiesz? - Spytała, patrząc na szatynkę. - I co ja teraz zro ... zrobię? - Z jej oczu bezustannie wydostawały się łzy, skapujące po jej twarzy na podłogę i jej piżamę w króliczki. Zachłysnęła się powietrzem, a z jej ust wydobył się głośny szloch. Przykro było na nią patrzeć. Dana naprawdę nie zasłużyła na coś takiego. Miałem nadzieję, że policja wyłapie tych wszystkich chujów ze słoneczka, jednego po drugim, na czele z tym pierdolonym Dominickiem. - Mój ojciec ... mój ojciec mnie zabije ... Jest bardzo staroświecki. Jak ... jak dowie się, że ... że jego młodsza córka bez męża, spodziewa się ... on mnie zabije. Wyrzuci mnie z ... z domu. I co ja wtedy zrobię? Nawet ... nawet nie skończyłam jeszcze studiów. - Rozpłakała się jeszcze bardziej, o ile to w ogóle było jeszcze możliwe.
- Shh, spokojnie. Na pewno tego nie zrobi. Przecież zostałaś zgwałcona. To w najmniejszym nawet stopniu nie była twoja wina. - Szeptała Bower, kołysząc ją, by nieco ją uspokoić i zaczęła głaskać ją po głowie. Jednak Dana stanowczo zaprzeczyła ruchem głowy.
- Powie, że sama się o ... o to prosiłam, idąc na ... na tą przeklętą imprezę i ... - Nie była w stanie skończyć, gdyż nadeszła kolejna fala spazmów, których nie umiała ani nawet nie starała się już powstrzymać.
- Nawet jeśli to wtedy pojedziesz z nami do Londynu. - Usłyszałem słowa Lynnie i zmarszczyłem czoło, przysłuchując się jej z zainteresowaniem.
- Co? - Wyszeptała blondynka, patrząc na nią z otwartą buzią, wielkimi oczami.
- Mówiłam ci, że mieszkam na przedmieściach i mam dom, tak? - Dziewczyna potwierdziła to skinieniem. - No więc to oznacza, że mam w domu dużo miejsca i pokoi, które technicznie rzecz ujmując stoją puste, niezamieszkałe przez nikogo. Innymi słowy, jeśli twój ojciec jest tak nieczuły, by wyrzucić własną ciężarną córkę z domu to ja chętnie cię przygarnę. W końcu mieszkamy razem teraz, to i później możemy, prawda? - Widać po minie Dany, że była w wielkim szoku, podobnie zresztą jak ja. Nie spodziewałem się takiego obrotu sprawy. Postawa Lynn sprawiła, że pokochałem ją jeszcze bardziej. Z minuty na minutę zakochiwałem się w niej głębiej i nie miałem pojęcia, jak to było możliwe. Moje rozmyślania przerwała wibracja telefonu Lynn na szafce nocnej koło łóżka, na którym nadal siedziałem. Zerknąłem na wyświetlacz - dzwonił Horan.
- To Niall. - Powiedziałem, podając komórkę dziewczynie. Dana załkała znowu, zakrywając usta dłonią. Pewnie przypomniała sobie o relacji z blondynem i zdała sobie sprawę, że jej ciąża komplikuje także i ją.
- Cześć. - Odezwała się szatynka, patrząc na mnie niepewnie. - Zajęcia? Aaa zajęcia. No tak. Nie przyszłam, bo ... - Spojrzała na współlokatorkę. - Bo źle się czuję. Nie wiem czy nie dopadło mnie jakieś przeziębienie. - Zobaczyłem jak krzyżuje palce drugiej ręki. - Co? Nie, nie trzeba mi żadnych lekarstw. To znaczy ... Dana ze mną jest, więc w razie czego mogę na nią liczyć. - W tym momencie ta załkała głośno. - Oo, przepraszam cię, mam lekki katar i oczy mi łzawią. Może to jednak nie przeziębienie, a alergia. Muszę kończyć. Widzimy się ju .. Co? Co ty mówisz? Jak to moje opowiadanie wygrało? Niemożliwe! - Krzyknęła, stając na równe nogi, a nasza dwójka przyglądała jej się, gdy ta zaczęła chodzić nerwowo po pokoju. - Mam mieć głos w doborze aktorów? O Boże ... - Udało jej się powiedzieć. - Zadzwonię potem jeśli poczuję się lepiej, okay? Okay, dam znać. Na razie. - Odłożyła telefon na szafkę obok, a ja złapałem ją za rękę, posyłając pytające spojrzenie. - Podczas wielkiego finału grupa teatralna wystawi moją sztukę. M o j ą. Rozumiecie? - Spytała patrząc to na mnie, to na Danę. Wstałem i mocno ją przytuliłem, a blondynka wyszeptała słabe "gratuluję". Pocałowałem ją w czubek głowy, a ona objęła mnie w pasie.
- Wygrałaś, bo jesteś najlepsza. - Wyszeptałem jej do ucha, a ona zaprzeczyła kaskadą swoich czekoladowych włosów. - Dla mnie zawsze będziesz. - Uśmiechnąłem się, gdy odsunęła się i zadarła głowę do góry, by na mnie spojrzeć.



No tak, wiem, wiem. Nie tego się spodziewałyście w tym rozdziale. Sorry, Top Secret Harry jeszcze nie wyszedł na jaw, podobnie jak jego historia, ale spokojnie. Wszystko wyjaśni się w swoim czasie. A tymczasem musiałam rozwiać Wasze wątpliwości dotyczące Dany. Większość z Was już się tego domyśliła, co mnie bardzo cieszy ; >


30 komentarzy - rozdział w poniedziałek!


P.S jak zwykle przepraszam za literówki, ale bardzo się spieszyłam. jak zwykle ; o



xx

32 komentarze:

  1. Rozdział bardzo mi się podobał, choć był dość dramatyczny jak dla naszych bohaterów.
    Od samego początku wiedziałam, że Dana na pewno jest w ciąży i jednak miałam rację ; D
    Szkoda mi jej ; <
    Bo jeśli naprawdę jej ojciec okaże się taki nie dobry to ja nie wiem.
    I co w ogóle będzie z Niallem jak się dowie o tym wszystkim.
    Dana musi mu powiedzieć! W końcu zaczęło ich coś łączyć, nieprawdaż?
    Mam nadzieję, że wyłapią tych idiotów na czele z Dominickiem ; x
    Harry i jego wizyta w aptece >>>>>> HAHAHAHAHA śmiałam się jak głupia xD
    No, ale dobrze, że pojechał po te testy ;3
    Brawo Lynnie! Twój scenariusz wygrał! Maliczek dobrze to przepowiedział ; d
    Czekam na nn i więcej Lyrry poproszę! ; D
    Kocham, @xAgata_Sz .xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy7/03/2014

    Biedna Dana :( A rozdział jeden z moich ulubionych no i ta wizyta w aptece, hahahaha!

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy7/03/2014

    aaaaa!! WPANIAŁE <3 KOCHAM CIĘ

    OdpowiedzUsuń
  4. Anonimowy7/03/2014

    OMG współczuję Danie

    OdpowiedzUsuń
  5. Anonimowy7/03/2014

    A ja się śmiałam kiedy Lynn zmyślała Niallowi xd. Ta jej radość, aż na chwilę zapomniała dziewczyna o tej przygnębiającej atmosferze towarzyszacej im odkąd przekroczyli próg 233.
    No Harry też się ładnie sprawuje w tym rozdziale nie powiem xd. Zdziwiłam się, zbulwersowal się chłopak, bo testy takie drogie, ale o tym, że to on musi za nie płacić nic nie powiedział-urocze♥♥♥.
    Współczuję Danie, najwazniejsze jest to aby pokochala dziecko, które nosi pod sercem. Napewno będzie ciężko wytlumaczyc mu kiedyś co się stało z jego ojcem..Nie chcialabym osobiście dowiedziec, że jestem owocem otlumanienia alkoholowego czy czym tam dziewczyny zostały potraktowane na imprezie. Mam nadzieje, że dziecko będzie bardzo wyrozumiale i nigdy nie odwroci się od swojej mamy. No, ale cos czuję, że zbyt bardzo wybiegam w przyszlosc, prawda? Jeju, z jednej strony nie chcę aby było wiecej ofiar sloneczka, ale z drugiej było by to tak strasznie niesprawiedliwe gdyby tylko Dana była w ciąży z całej tej grupy dziewczyn zaangazowanych w " zzabawę". Dobrze, że Lynn się zaoferowala z pokojem dla tej biednej dziewczyny, domyślam się jaki musi byc jej ojciec.. Noi mam nadzieję, że Niall jej jednak nie zostawi i zostaną chociaz przyjaciolmi.
    Ojej ten czas tak leci, jeszcze tylko tyd.i akcja opowiadania przeniesie się w całkiem inne miejsce, ciekawe jak to będzie i czy Zayn nadal będzie mieszał. .Już już myślałam, że tak spodobał Ci się ten dramatyzm, że postanowilas dodać do rozdzialu Zayna, na szczescie telefon byl od Nialla i głosił raczej dobrą nowinę:-P
    Znowu glodna komentarzy? Lepiej pisz już 24, wystarczy, że dodam jakieś 20 komentarzy o treści ♥ i będziesz zobligowana do dodania rozdziału xd.

    OdpowiedzUsuń
  6. Anonimowy7/03/2014



    OdpowiedzUsuń
  7. Anonimowy7/03/2014

    ♥ ♥ ♥ ♥
    ♥ ♥ ♥
    ♥ ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Anonimowy7/03/2014

    ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  9. Anonimowy7/03/2014

    ♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡

    OdpowiedzUsuń
  10. Anonimowy7/03/2014

    ♥ Widzisz już masz z 10 xd

    OdpowiedzUsuń
  11. Haha Top Secret Harry xd Dobre :D Biedna Dana :c Sądzę, że żadna dziewczyna nie prosi się sama o gwałt. Denerwują mnie takie bezlitosne i pieprzone komentarze. Niektórzy (ojciec Dany) naprawdę chyba nie mają uczuć. Lynn ładnie się zachowała proponując jej wprowadzenie się do niej do mieszkania w Londynie ;') Przyznam się, że samotna łezka spłynęła mi po policzku czytając ten rozdział :) Tak, wysłać Harry'ego po testy ciążowe xd Dobra idea ;D
    Nie bój żaby będziemy wyczekiwać ( w każdym bądź razie - na pewno ja będę ) na Wielkie Wyjaśnienia Harry'ego.
    To takie urocze, że przytulał ją mocno, podczas gdy jej przyjaciółka sprawdzała czy jest w ciąży ;') ( wiem, że mogło zabrzmieć to sarkastycznie, ale przysięgam, że nie miałam takiego zamiaru xd )
    Pozdrawiam ;*
    among-the-people.blogspot.com
    shoot-baby.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. O mamo mamo ! Serio Dana jest w ciąży ? Serio ?!
    Nie spodziewałam się tego jakoś. Boże, jak mi jest jej szkoda... Niczym sobie na to nie zasłużyła :/
    Podziwiam postawę Lynn. Na jej miejscu zrobiłabym to samo, czyli przygarnęłabym Dane do siebie.
    Ona teraz potrzebuje wsparcia, została zgwałcona, jest w ciąży i jej ojciec może tego wszystkiego nie zaakceptować.
    Mam nadzieję, że Niall się nie załamie. To nie jest jego wina, nie powinien się o to wszystko obwiniać. Tak, łatwo mówić Olka, a trudniej zrobić. Ale on również jej pomoże, ja to wiem ;) Gdyby tego nie zrobił, Niall nie byłby Niallem ;>
    Gdybym była facetem nie chciałabym znaleźć się w takiej sytuacji jak Harry xd To musiało być dla niego nie lada wyczyn kupować testy ciążowe haha :D
    Także życzę weny i czekam na nexta xx
    @sluumberr

    OdpowiedzUsuń
  13. Anonimowy7/04/2014

    no to się porobiło jejku, kochana czekam z niecierpliwością na następny życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Anonimowy7/04/2014

    kocham takkkk bardzo <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Anonimowy7/04/2014

    szczerze jest to jedna z najlepszych historii jakie czytałam :) mam nadzieje że tak zostanie :) czekam na next pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Boże, tak bardzo uwielbiam twoje opowiadanie, a tak rzadko komentuje ( za co cię serdecznie przepraszam ). Mam cichą nadzieję, że nie masz w planach jeszcze kończyć opowiadania heh..Liczę na kolejne 23 rozdziały! Heh. A tak wracając do samej treści tej części, to...uf przepraszam, spodziewałam się tego. Nie, nie żebyś była przewidywalna, skądże! Po prostu mój walnięty móżdżek zawsze domyśla sobie dalszą część historii, co jest po prostu em dziwne. Strasznie się cieszę sukcesem Lynn, ale wiedziałam, że wygra hehe. Tak bardzo mocno z całego serduszka współczuje Danie ;c Mam nadzieję, że Niall nie zrobi tego : " Kiedy chłopak dowie się, że Quinn jest w błogosławionym stanie, kompletnie się załamie. Cały czas obwiniał się o to, co ją spotkało, a teraz ... Teraz po prostu nie będzie mógł na siebie patrzeć. Na siebie ani na nią, bo jej widok będzie mu przypominał o swojej winie. Chyba, że mu nie powie i wróci do Manchesteru po obozie, jak gdyby nigdy nic. " Tylko zgarnie Dane w swoje ramiona, otuli bezpieczeństwem i będzie takim "zastępczym" tatusiem o Boże jaka Ja jestem głupia. No cóż kończąc, bo chyba nieco się rozpisałam, rozdział jest świetny ( Jak każdy zresztą ;3 ) i mam nadzieję, że kolejny pojawi się jeszcze przed poniedziałkiem! :)
    No i korzystając z okazji chciałabym Cię zaprosić na swoje amatorskie dzieło, liczę na to, że przeczytasz i pozostawisz swoją opinie :)
    http://winter-land-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Anonimowy7/05/2014

    uielbiam to!!! czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  18. Anonimowy7/05/2014

    Pocałowałem ją w czubek głowy, a ona objęła mnie w pasie.
    - Wygrałaś, bo jesteś najlepsza. - Wyszeptałem jej do ucha, a ona zaprzeczyła kaskadą swoich czekoladowych włosów. - Dla mnie zawsze będziesz. - ...... Ta końcówka taka słodka, że chyba będę płakać, że nikt tak do mnie nie powie tych słów przez całe moje życie ;( No chyba, że zgarnę gdzieś jakiegoś księcia :D

    OdpowiedzUsuń
  19. Anonimowy7/05/2014

    nie ma ideału ..... O patrzcie jednak jest HARRY <3

    OdpowiedzUsuń
  20. Anonimowy7/05/2014

    Moim zdaniem nie powinnaś robić ograniczeń typu '30 komentarzy- nowy rozdział'. Lepiej by było gdybyś po prostu dodawała rozdział kiedy masz. Wiem, że komentarze motywują do pracy i pisania ale według mnie to trochę jak wymuszanie, żebyśmy komentowali. Nie odbieraj tego jako hejt albo obrazę, bo nie o to mi chodzi. Bardzo lubię twoje opowiadanie i wielki szacun za to, że go piszesz. Na serio podziwiam Cię, ale uważam to za zły pomysł z tymi ograniczeniami. Są osoby, które czytają i bardzo lubią ten ff, ale po prostu z jakiś przyczyn nie komentują, a cierpią na tym Ci co to komentują i liczą na nowy rozdział w wyznaczonym terminie... Nie oznacza to jednak, że nie szanuję twojej ciężkiej pracy. Pozdrawiam i czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowy7/06/2014

      Myślę, że ludzie z natury nie lubią ograniczen, bo wymagaja one przyjmowania konkretnej postawy. A ludzie są wygodni, najlatwiej jest przeczytac i nie pozostawic po sobie żadnego śladu, że się było. Słowo cierpią uważam za zbyt mocne, no raczej nikt wchodzac na bloga, zauwazywszy brak nowego rozdzialu nie bedzie wyl z bólu lub przezywal wewnetrznych przemian z tego powodu. Pomyslmy jakie to uczucie kiedy przeglądasz statystyki i ilosc komentujacych w stosunku do odwiedzajacych jest zasmucajaco mala. Osoba, ktora pisze chce wiedziec co myslimy o tym co tworzy.
      Jesli nie wiesz jak skomentowac napisz: Podoba mi się, pisz dalej! Wiadomo, że miło jest przeczytac jakąś dłuższą wypowiedz, ale liczy się każde ciepłe słowo.
      Nie zachęcam więc tutaj do pisania komentarzy typu "nie podoba mi się", bo jeśli komus coś nie odpowiada to niech nie czyta, ale trochę krytyki też jest potrzebne i nie należy się wstrzymywac od komentowania w momencie gdy jakis part nam nie przypadł do gustu ;-).
      To jest bardziej wypraszanie się o komentarze niż wymuszanie ich, autorka musi dac nam ultimatum, żebyśmy jej dali znak, że naprawde czytamy.
      Mam nadzieje, że swoim komentarzem nie chciałaś przekazac autorce wiadomosci o tresci: Jedni komentuja, liczac na rozdzial w odpowiednim terminie, a przez to, że inni się nie wywiazuja ci pierwsi na tym tracą i potem żałują, że w ogóle dodali jaki kolwiek komentarz. Niestety ja właśnie tak odbieram twoje słowa. Stawiasz autorke teraz w sytuacji mowiacej o niej czy czyta nasze komentarze i czy szanuje nasze zdania. I co dajmy na to dziewczyna to rozwazy pozytywnie i dostaniemy kolejny rozdzial bez limitu, ale jestem pewna, że sytuacja się powtórzy i wzamian za jej szacunek do nas dostanie jakieś nędzne 10 komentarzy. A przez to bedzie się zastanawiac czy aby napewno jesteśmy tacy leniwi? Może po prostu zepsula ten rozdzial i ludziom się nie podoba?
      Apeluję o komentarze i dziękuję za głos xd.

      Usuń
  21. Anonimowy7/06/2014

    NEXT <3

    OdpowiedzUsuń
  22. Ucieszyłam się, jak zobaczyłam, że rozdział jest z perspektywy Harrego :D
    W prawdzie miałam nadzieję, że uchylisz rąbka jakiejś jego tajemnicy, no ale cóż, muszę wytrzymać :p
    Padłam, jak przeczytałam, że Harry ma jechać po te testy, hahaha co to miało być xDD
    No i biedna Dana...Kurczę tak strasznie mi jej żal... Nie dość, że gwałt to jeszcze ciąża do tego...Mam nadzieję, że sobie jakoś biedaczka poradzi :c
    Czekam z niecierpliwością na next <3
    No i przepraszam za wszelkie opóźnienia :/

    Zapraszam do sb na nowy rozdział :))
    www.fallen-zayn-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  23. Anonimowy7/06/2014

    nie mog się doczekać następnego

    OdpowiedzUsuń
  24. Nie słucham 1D ale uwielbiam Twoje opowiadanie:) <3

    OdpowiedzUsuń
  25. Anonimowy7/07/2014

    Wow, szkoda mi Dany, a Harry i Lynn są świetni, nie moge się doczekac nastepnego :) <3

    OdpowiedzUsuń
  26. Anonimowy7/07/2014

    <33333333

    OdpowiedzUsuń
  27. Anonimowy7/07/2014

    najlepsze <3

    OdpowiedzUsuń
  28. Anonimowy7/09/2014

    Tym razem chyba pobiłam swój rekord w późnym czytaniu rozdziałów, ale jakoś tak wyszło. Jednak nadrabiam teraz :)
    Rozdział mi się podobał i wydał mi się jakiś długi. Nie wiem, czy naprawdę jest dłuższy od pozostałych, czy po prostu takie zrobił wrażenie. W każdym razie, na pewno nie należał do wesołych... Pomimo iż od początku podejrzewałam, że Dana jest w ciąży to zrobiło mi się jej cholernie szkoda. Jest w fatalnej sytuacji i mam nadzieję, że złapią wszystkich idiotów, którzy bawili się w tę cholerną grę. Dobrze, że dziewczyna zawsze może liczyć na Lynn, Harry'ego i Nialla. Swoją drogą jestem bardzo ciekawa jak potoczy się jej relacja z Horanem.
    Co do głównych bohaterów, cieszę się, że ich sytuacja jest już prawie jasna. Właściwie, jeszcze nie do końca i podejrzewam, ze jeśli Harry opowie o sobie więcej, wszystko może się skomplikować, ale ja jako wierny czytelnik, czekam na takie akcje! :)
    No i wizyta Harry'ego w aptece >>>
    Lecę czytać następny!
    Buziaki, @erase_that ♡

    OdpowiedzUsuń