Menu

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Rozdział 9

          Trzęsącymi się dłońmi otworzyłam drzwi i od razu opadłam na swoje łóżko. Niall zamknął je i patrzył na mnie zatroskanymi błękitnymi oczami.
- Chcesz pogadać? - Spytał, siadając obok mnie w bezpiecznej odległości jednego metra. Harry na pewno usiadłby bliżej. Przestań zastanawiać się nad tym, co zrobiłby Styles, do cholery, nakazałam sobie. Wzięłam głęboki oddech i pokiwałam głową. Czułam, że nie mogłam tego dłużej w sobie dusić. Musiałam się komuś zwierzyć. Dana siedziała teraz na zajęciach rysunku z przystojnym Alexem, a Siennę dzieliło ode mnie jakieś trzysta kilometrów. Miałam wrażenie, że jeśli dalej będę to w sobie tłamsić to wybuchnę w najmniej oczekiwanym momencie.
- Niall, tylko proszę obiecaj mi, że ta rozmowa zostanie między nami. Nikt nie może się dowiedzieć. Zwłaszcza Harry.
- Potrafię dochować tajemnicy. - Odparł blondyn. - Możesz na mnie liczyć. Mów, co się dzieje. Kim jest dla ciebie Dominic? - Przełknęłam nerwowo ślinę. - A może raczej kim był? Bo jak widzę, nie reagujesz na niego najlepiej. - Utkwiłam wzrok w swoich dłoniach, jakby nagle stały się najbardziej fascynującą rzeczą na świecie. Po minucie ciszy odezwałam się szeptem.
- To mój były chłopak. Rozstaliśmy się w ... bardzo przykrych dla mnie okolicznościach. A Harry ... Momentami tak mi go przypomina. Nie potrafię się od niego uwolnić. Mam przeczucie, że on nie odpuści, dopóki nie dostanie tego, czego chce. A patrząc na niego ... Pewnie zawsze to dostaje. Mylę się? - Posłałam mu pytające spojrzenie, a on po krótkiej chwili potwierdził moje przypuszczenia ruchem głowy. - On chce mnie po prostu zaliczyć, prawda? Jestem dla niego wyzwaniem, bo od niego uciekam. Odpycham go, ale wiem, że wkrótce zabraknie mi na to siły i ulegnę mu. A on wtedy wreszcie da mi spokój i zostanę z wielką, przygniatającą pustką w środku. - Powiedziałam z bezgranicznym bólem w głosie, który brzmiał smutno i płaczliwie.
- Nie wiem, co siedzi mu w głowie, ale masz rację. Będę z tobą tak samo szczery, jak ty ze mną. Harry zazwyczaj traktował dziewczyny dosyć przedmiotowo. Jedna impreza, jedna noc i tak było cały czas. Nie zbyt zawracał sobie głowę jakimiś podchodami. - Serce w mojej klatce zrobiło fikołka. Czy to znaczy, że poświęcał mi więcej czasu niż tym wszystkim innym? Dlaczego? Co czyniło mnie taką atrakcją? - Niektóre same, wręcz nachalnie dawały mu do zrozumienia, że chciałyby spędzić z nim chwilę na osobności w oczywistym celu. A on z reguły im nie odmawiał, ale ... - Urwał, patrząc na swoje buty. - Ale jego zachowanie w stosunku do ciebie jest inne. Nie umiem tego konkretnie nazwać, ale znamy się połowę życia i uwierz mi, on nie traktuje wszystkich dziewczyn jak ciebie. Jednak ... uważaj na niego, jeśli nie chcesz cierpieć. To mój przyjaciel i życzę mu jak najlepiej, ale Hazz czasem nawet nie zdaje sobie sprawy, że igra z cudzymi uczuciami. Chociaż nie zawsze taki był. Pamiętam go za czasów, gdy ... No cóż, na pewno miałabyś problem ze stwierdzeniem, że on kiedyś i teraz to ten sam człowiek. Wiesz, w życiu każdego z nas pojawia się taki moment, który niszczy w nas wszelkie wartości i przekonania. Nagle to, w co wierzyliśmy, czemu ufaliśmy, traci sens i trudno nam pozbierać się po takim odkryciu. Harry'ego też to spotkało. A potem ... wszystko się zmieniło. A najbardziej zmienił się on sam. Ale dzięki tobie ... zaczynam dostrzegać dawnego Hazzę. Co jest naprawdę miłą odmianą. - Wstał i uśmiechnął się, puszczając mi oko. - Ale się rozgadałem. Czujesz się już lepiej? - Kiwnęłam głową i również wstałam, a on sięgnął za klamkę. - Nie wybierasz się na imprezę, prawda? - Zaprzeczyłam ruchem głowy, a w tej samej chwili usłyszałam charakterystyczny odgłos otwierania drzwi. Sekundę później w pokoju ukazała się Dana. Błękitnooki odsunął się od drzwi i lustrował wzrokiem blondynkę, uśmiechając się szeroko.
- Chyba się jeszcze nie znacie, ale spokojnie. Zaraz to nadrobimy. - Postanowiłam czynić honory i zaprezentować ich sobie wzajemnie. - Danielle Quinn, Niall Horan. - Powiedziałam, machając reką od dziewczyny do chłopaka i z powrotem. - Dana jest moją współlokatorką. - Odparłam nad wyraz inteligentnie, na co zaraz wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
- Poważnie? - Zapytał Irlandczyk, próbując powstrzymać się od kolejnej fali śmiechu. Uniosłam kciuk do góry i znowu się odezwałam.
- Tak. A z Niallem chodzę na literaturę. - Złapałam głęboki oddech i posłałam mu uśmiech.
- No to teraz już wreszcie wiem, z kim Lynn spędziła ogniskową noc. - Puściła mi oko, a ja momentalnie zbladłam, by zaraz potem poczuć palące rumieńce na policzkach. Chłopak zakaszlał i znowu odezwał się z tym swoim irlandzkim akcentem, co przypomniało mi tatę i sprawiło, że zatęskniłam za domem.
- Właściwie to ... pójdę już. - Widać, że czuł się zmieszany, nie mniej ode mnie. Nagle wpadłam na pewien pomysł, by zakłócić niezręczną ciszę.
- Hej, Dana wybierasz się na tą dzisiejszą imprezę? - Spytałam, utkwiwszy w niej pytające spojrzenie. Ta potwierdziła ruchem kaskady swoich blond włosów. Zaklaskałam w ręce. - To się świetnie składa. Możecie iść razem. - Uśmiechnęłam się porozumiewawczo i poklepałam Horana po ramieniu. - Nie zaopiekujesz się moją ulubioną współlokatorką? - Wyszczerzyłam się szeroko, ukazując przy tym zęby. Niall wzruszył ramionami i popatrzył niepewnie na dziewczynę.
- Jeśli Dana ma ochotę, możemy iść tam razem. - Powiedział, a ona kiwnęła ochoczo głową.
- Może o 7:00? - Spytała nieśmiało.
- Idealnie. - Odparł chłopak i zanim wyszedł, pocałował mój policzek, na co ja odwzajemniłam gest. - To do zobaczenia. - Pomachał Danie i zamknął za sobą drzwi naszego pokoju.
- Jest bardzo miły. - Stwierdziła Quinn, a ja nie mogłam temu zaprzeczyć. Taki właśnie był Niall. Miły, pomocny i zabawny. Dziwiłam się, że nie miał dziewczyny, ale to zawsze można było zmienić. On i Dana mieli bardzo podobne usposobienia, oboje byli samotni i w ciągu zaledwie kilku dni stali mi się bliscy. Nie, żebym zamierzała bawić się w swatkę, ale mogli się przynajmniej lepiej poznać, prawda? - Czy ty i on ... coś was łączy? - Zaśmiałam się, kręcąc energicznie głową.
- Nie, nie. Niall to tylko ... dobry kolega. Z czasem może przyjaciel, ale na pewno nie to, o czym myślisz. A propos, ja tylko u niego nocowałam, do niczego nie doszło. A już na pewno nie między naszą dwójką ... - Zrobiłam krótką pauzę, zanim odezwałam się ponownie. - Widzisz, jeżeli już do czegoś doszło to z jego przyjacielem, Harrym. Obudziłam się w jego łóżku, ale nie spaliśmy ze sobą ... To znaczy nie w tym sensie. - Poczułam, że na moją twarz znowu wkradają się rumieńce. Potrząsnęłam głową. - Nieważne, opowiem ci to dokładnie jutro, bo teraz nie ma już na to czasu. - Widziałam, że moje słowa trochę ją zaszokowały i zaskoczyły. - Lepiej zastanów się, w co się ubierzesz. - Powiedziałam, znacząco się uśmiechając. Czasu było naprawdę niewiele, bo tylko nieco ponad godzina. Dziewczyna zaczęła gorączkowo przeszukiwać swoją część szafy i po paru przymiarkach zdecydowała się na czarną rozkloszowaną spódniczkę, biały top i fioletowy kardigan. Wyglądała słodko i dziewczęco, ale jednocześnie odrobinę zadziornie. Byłam pewna, że Niallowi się spodoba. Komu zresztą by się nie spodobała? Miała figurę i twarz modelki, ale była też empatyczna i wesoła. Zupełnie jak Horan. Kiedy wybiła godzina zero, usłyszałyśmy pukanie. Otworzyłam drzwi, podczas gdy Dana poprawiała się jeszcze w łazience. Blondyn miał na sobie biały t-shirt, czarną kurtkę i jeansy tego samego koloru. Kiedy dziewczyna wyszła, zauważyłam że chłopak na chwilę wstrzymał oddech i wpatrywał się w nią jak w obrazek. Ja i moja podświadomość przybiłyśmy sobie piątkę, ciesząc się z sukcesu, jaki odniosłyśmy.
           Życzyłam im udanego wieczoru, a gdy opuścili pokój z ulgą opadłam na łóżku z laptopem przed sobą. Kolejne pół godziny przegadałam z tatą na Skypie, mówiąc mu wszystko, ale pominęłam parę soczystych informacji. Na przykład to, że upiłam się do nieprzytomności i spałam w łóżku nieznajomego. Zawsze wychodziłam z założenia, że im mniej wie, tym jego serce jest zdrowsze i tego się trzymałam. Potem zadzwoniłam do Sienny i opowiedziałam jej już całą, nieokrojoną wersję tego, co się działo przez ostatnie parę dni. Kiedy nasza rozmowa dobiegła końca, postanowiłam zacząć pisać scenariusz do przedstawienia, które mieliśmy przygotowywać wraz z sekcją teatralną podczas ostatniego tygodnia obozu. Wymyśliłam już zarys fabuły, kiedy nagle ktoś mocno zapukał w drzwi pokoju.
- Kogo tam niesie? - Wymruczałam do siebie, otwierając je. Mogłam się tego spodziewać. Natychmiast chciałam zamknąć drzwi, ale zanim to zrobiłam, Harry wsunął swoją stopę, uniemożliwiając mi tym samym ich zamknięcie. Potem siłą je otworzył, a ja bezradnie odsunęłam się, wpuszczając do go środka i usiadłam na łóżku. Wpatrywałam się teraz w jego rozgniewane zielone tęczówki. - Co ty tu robisz? - Spytałam beznamiętnym głosem, chowając twarz w swoich dłoniach.
- Ubieraj się, wychodzimy. - Powiedział, ku mojej uldze łagodnym tonem.
- Przecież ci już mówiłam, że nie idę na żadną imprezę. - Odparłam marudnie, bawiąc się rękawem swojego swetra.
- A kto powiedział, że idziemy na imprezę? - Zapytał zniecierpliwionym, lekko zirytowanym tonem. - Przebierz się. - Wskazał na moją rozciągniętą koszulkę, sweter, w którym mogłabym utonąć i czarne leginsy.
- Chyba żartujesz.
- Nie. - Podszedł do mnie i pociągnął za ręce, zmuszając do wstania z łóżka. Niechętnie ściągnęłam szary obszerny sweter i zastąpiłam go jasnobłękitną jeansową kurteczką, którą miałam na sobie wcześniej. Na nogi założyłam kwiaciaste koturny i szybko rozczesałam włosy. - Od razu lepiej. - Uśmiechnął się, a ja szturchnęłam go w bok, robiąc naburmuszoną minę i wydęłam usta. Gdy tylko zamknęłam drzwi na klucz i schowałam je do kieszeni, Harry wziął mnie na ręce, a ja pisnęłam zupełnie się tego nie spodziewając.
- Co ty robisz? - Spytałam, śmiejąc się. - Puść mnie, jestem za ciężka, żebyś mnie nosił jak małe dziecko.
- Ważysz tyle, co nic. Większe ciężary podnoszę na siłowni. - Parsknął chłopak. Fakt, musiał gdzieś ćwiczyć, gdyż jego ciało było idealnie umięśnione. Po raz kolejny mogłam zaciągnąć się jego zapachem. Oplotłam ręce wokół jego szyi, a on nie zaprotestował. Postawił mnie dopiero, gdy wyszliśmy z windy, a Emily znowu powitała mnie szerokim uśmiechem, widząc nasze hmm ... nietypowe zachowanie. Uderzyło mnie dość chłodne powietrze i lekki wiatr. Mimowolnie zadrżałam.
- Zimno ci? - Spytał chłopak, łapiąc moją dłoń w swoją niezabandażowaną. Dopiero teraz zauważyłam, że miał na sobie tę koszulę. Moją koszulę, z którą spałam i od której byłam uzależniona. Wyglądał w niej tak cholernie idealnie, że to aż bolało. Była rozpięta, a pod spodem miał biały t-shirt. Całość dopełniały czarne jeansy i buty w tym samym kolorze. Na głowie tym razem miał również czarną bejsbolówkę, którą założył daszkiem do tyłu. Nie byłam brzydka, niektórym chłopcom nawet się podobałam, jednak ... Przy nim czułam się niczym brzydkie kaczątko, które nie wiedząc czemu, dostało odrobinę jego uwagi i zainteresowania.
- Trochę. - Odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Harry wyjął z kieszeni spodni kluczyki i otworzył samochód.
- Wsiadaj. - Nie musiał tego mówić, bo i tak bym to zrobiła, ale nie powiedziałam tego na głos. Od razu włączył klimatyzację, w aucie zaczęło unosić się ciepłe powietrze.
- Dziękuję. - Powiedziałam, patrząc na niego z wdzięcznością. Styles uśmiechnął się i odpalił samochód. Jedną rękę trzymał na kierownicy, a drugą ujął moją dłoń.
- Zawsze masz takie zimne ręce? - Spytał, a ja potwierdziłam ruchem głowy. Tak już miałam, odkąd tylko pamiętam. Zawsze miałam zimne dłonie i stopy, niezależnie od pory roku.
- Wiesz, to taki mój znak rozpoznawczy. - Oboje się zaśmialiśmy.  Harry patrzył na mnie chwilę, zanim znowu zwrócił wzrok na drogę. Jechaliśmy bardzo szybko. Jak na mój gust za szybko, ale nie odezwałam się, bo nie chciałam po raz kolejny go denerwować. Zauważyłam, że wyjechaliśmy na obrzeża miasta, zaraz minęliśmy tablicę z przekreśloną nazwą Leeds. - Dokąd mnie porywasz? - Zapytałam żartobliwie, podziwiając widoki za szybą. Potem mój wzrok padł na nasze dalej splecione ze sobą ręce. Jego dłoń była dużo cieplejsza i większa od mojej, ale mimo to miałam wrażenie, jakby była stworzona tylko dla mnie.* Głupie, wiem. Jednak na samą myśl o tym uśmiechnęłam się szeroko. Nagle chłopak mocniej uścisnął moją dłoń.
- Czy ty mnie w ogóle słuchasz, Love? Bo póki co, widzę tylko jak szczerzysz się szeroko, ale chyba nie z powodu tego, o czym właśnie mówiłem. - Powiedział, wyrywając mnie z własnych myśli.
- Tak, przepraszam. Co mówiłeś? - Spytałam skruszonym tonem, patrząc na niego szczenięcym wzrokiem.
- Nie wierzę. - Pokręcił głową, znowu się śmiejąc. - A co gdybym powiedział, że na randkę? - Momentalnie utkwiłam w nim niedowierzające spojrzenie.
- Randka? - Pisnęłam. - Żartujesz. - Powiedziałam, czując napływającą falę gorąca. Przeklęte rumieńce. Chłopak uśmiechnął się i odparł.
- Chcę po prostu lepiej cię poznać. - Nagle zatrzymaliśmy się przed jakimś budynkiem, który okazał się być japońską kawiarnią. Moje jedyne skojarzenie z tego typu miejscem to popularne ciasteczka z wróżbą.
              Lokowaty pomógł wysiąść mi z Audi, ale i tak zachwiałam się na prawie 10-centymetrowych koturnach. Na szczęście jego ręka czujnie oplotła mnie w talii, zanim zdążyłam się przewrócić. Widać, że potrafił ocenić moje ruchy z wyprzedzeniem, dzięki czemu czułam się przy nim nadzwyczaj bezpiecznie. Wierzyłam, że nie pozwoliłby mi upaść. Dosłownie i w przenośni. Jakąż ty w nim wiarę pokładasz, odparła zjadliwie moja podświadomość, ale w sumie miała rację. Co się ze mną działo? Wtedy zrozumiałam jak to jest, kiedy jedno spojrzenie może zmienić życie. Zakochałam się w jego uśmiechniętych oczach. Zakochałam się w nim. Przypadkowe przeznaczenie. Ale przecież czasami zakochujemy się w najmniej oczekiwanej osobie w najmniej oczekiwanym momencie, prawda?
- Dziękuję. - Szepnęłam cicho, gdy wsunął mi kosmyk moich włosów za ucho. Mimowolnie zadrżałam na ten gest i byłam pewna, że on też to dostrzegł. Może pomyślał, że to z powodu zimna. Dalej trzymając się za ręce, szybko weszliśmy do środka. Zajęliśmy najbliższy wolny stolik i czekaliśmy na obsługę, przeglądając menu.
- Na co masz ochotę, Love? - Spytał, posyłając mi znaczące spojrzenie. Zapewne przypomniał sobie nasz poprzedni pobyt w kawiarni i mój zarzut, że nie liczył się z moim zdaniem, podczas składania zamówienia. Po przejrzeniu karty zdecydowałam się na karmelowe macchiato.
- Jedno caffe latte i jedno caramel macchiato. - Odezwał się Harry, gdy podeszła do nas kelnerka. Wgapiała się w niego bezczelnie, trzepocząc przy tym rzęsami, zupełnie jakby wpadło jej coś do oka. Widziałam, że chłopak też to zauważył i próbował ukryć śmiech. - Aha, poprosimy jeszcze dwa ciasteczka z wróżbą. - Powiedział, a potem nie obdarzył kelnerki ani jednym spojrzeniem więcej, znowu łapiąc mnie za rękę. Siedzieliśmy naprzeciwko siebie, toteż każde z nas miało doskonały widok na to drugie.
- Więc ... - Zaczęłam.
- Więc ... - Powtórzył. - Opowiedz mi coś o sobie. - Utkwił we mnie uważny wzrok swoich zielonych tęczówek.
- Okej. Mam 18 lat, mieszkam na obrzeżach Londynu, we wrześniu idę na studia, mam psa rasy husky o imieniu Hachi. Jestem jedynaczką, uwielbiam dzieci, zwłaszcza Noah. Nienawidzę i nie umiem gotować, za to prasować i sprzątać mogłabym pół dnia. Całe szczęście, że mój tata jest niezłym kucharzem, bo inaczej byśmy głodowali. - Uśmiechnęłam się, przypominając sobie go w fartuszku w różowe grochy.
- Twoja mama też nie lubi gotować? - Zapytał, unosząc kąciki ust do góry. Uśmiech momentalnie zszedł z mojej twarzy. Zaczęłam nieporadnie składać serwetkę, wyrywając się z uścisku jego ręki. On widząc to, też spoważniał.
- Powiedziałem coś nie tak? - Jego czoło przecięła głęboka zmarszczka. Pokręciłam głową.
- Moja mama gotowała wspaniale ... - Znowu utkwiłam wzrok w serwetce. - Zmarła cztery lata temu na raka płuc.
- Boże, Lynn przepraszam. Tak mi przykro. Nie powinienem pytać ... - Przerwałam mu, siląc się na wesoły ton.
- Daj spokój, skąd miałeś wiedzieć. Niall przecież ci nie mówił. Ale mam Tess, młodszą siostrę mojej mamy. Przez te lata zastępowała mi ją. Zawsze mogłam na nią liczyć. Nigdy nie powiedziała mi, że nie ma czasu, a wiem, że czasem owszem tak było.
- Niall o tym wiedział? - Pokiwałam głową. Chłopak zacisnął szczęki, a w międzyczasie pojawiły się przed nami nasze zamówienia. Upiłam łyk swojej kawy, była pyszna.
- Co będziesz studiować? - Najwidoczniej postanowił zmienić temat. Dzięki Bogu.
- Socjologię. - Odparłam. Prawda była taka, że zastanawiałam się jeszcze nad drugim kierunkiem - italianistyką, ale stwierdziłam, że to już przemilczę. Nagle Styles, wziął serwetkę do ręki i zaczął wycierać mi buzię w okolicy ust.
- Jesteś brudna. - Jego usta wygięły się w szerokim uśmiechu, gdy smagał mi wargi. - Już. - Szepnął, odkładając ją na stolik. Moje serce znowu zaczęło szaleńczy bieg.
- A ty coś studiujesz? - Obrałam jego taktykę i powróciłam do wcześniejszego tematu, by nie skupiać się już na mojej brudnej (teraz już czystej) twarzy. Zaprzeczył ruchem głowy.
- Kiedyś chciałem zostać ratownikiem medycznym, ale ... coś mi przeszkodziło i nie udało się. Teraz mam inne zajęcia.
- Jakie? - Utkwiłam w nim ciekawskie spojrzenie, a on wywrócił oczami. - No co? Ja powiedziałam ci coś o sobie, teraz twoja kolej. - Pokazałam mu język.
- Okej, okej. Poddaję się. - Uniósł ręce do góry w geście zrezygnowania. - No więc tak: urodziłem się i wychowywałem w Holmes Chapel, ale po rozwodzie moich rodziców razem z mamą i starszą siostrą Jenną przeprowadziliśmy się do Londynu. Po dziesięciu latach mama z powrotem przeniosła się do  Holmes Chapel, a Jenna wyjechała na studia do Toronto i już stamtąd nie wróciła. Teraz wije tam gniazdko ze swoim 34-letnim facetem, Ianem. Mieszkam w Londynie sam. To znaczy z Niallem, tak jakby. Niedawno kupiłem sobie małe mieszkanie. Głównie z pieniędzy, które zarobiłem podczas tłumaczenia jakiejś powieści z francuskiego na angielski. - Pisnęłam, patrząc na niego szeroko otwartymi oczami.
- Tłumaczysz książki?
- Tylko dwie, jak na razie. Wolę swoją drugą "pracę". Może dlatego, że jest nielegalna, a ja uwielbiam adrenalinę. - Zrobił krótka pauzę, zanim znów się odezwał. - Jestem hakerem internetowym. Czasami włamuję się do kont wielkich korporacji i banków, zabierając sobie po funcie. Trochę się już uzbierało. - Uśmiechnął się figlarnie. - Zadowolona? Coś jeszcze chcesz wiedzieć? - Pokręciłam głową, oszołomiona. Mój życiorys z pewnością nie był tak barwny jak jego. - No to może wreszcie zjemy te ciastka? - Wskazał na ciasteczka z wróżbą, leżące przed nami. Sięgnęłam po pierwsze z brzegu, a Harry wziął to, które zostało. Przełamałam je na pół i zjadłam, a potem zajęłam się odwijaniem papierka z wróżbą.
- Kto najpierw? - Spytał, patrząc na mnie z łobuzerskim błyskiem w oku.
- Ty. - Odparliśmy w tym samym momencie, na co znowu się zaśmialiśmy.
- Dobra, mogę być pierwsza. - Powiedziałam łaskawie. Przesunęłam wzrokiem po napisie, ale dopiero za trzecim razem zrozumiałam znaczenie słów. Lokowaty pomachał mi przed oczami.
- Znowu mi uciekasz, Love. - Uśmiechnął się delikatnie, ukazując swoje dołeczki.
- Przepraszam. - Speszona, wbiłam wzrok z powrotem w karteczkę. Wzięłam głęboki oddech i przeczytałam. - Wszystko, czego potrzebujesz to miłość. - Szybko zwinęłam karteczkę i utkwiłam w nim nieśmiałe spojrzenie, mówiąc. - Dobra, teraz ty. - Chłopak zrobił to, co ja i także przez chwilę po prostu wpatrywał się w kawałek papieru, który trzymał w dłoniach. Minęła wieczność, nim odezwał się swoim zachrypniętym szeptem.
- Nigdy nie zostawiaj kogoś, kto dotyka twojej duszy bardziej niż twojego ciała. - Kiedy wypowiadał te słowa na moje policzki wstąpiły tak ukochane rumieńce, a jego spojrzenie paliło mnie od środka. Nagle poczułam, że brakuje mi tchu od intensywności jego wzroku. Zaraz potem usłyszałam dźwięk swojego telefonu, który wydawał mi się wybawieniem. Spojrzałam na wyświetlacz. Dzwonił Niall.
- Cześć Nialler. Co tam? Jak się bawicie? - Spytałam, uśmiechając się lekko.
- Lynn, Lynn. Nie wiem, gdzie jest Dana. Nigdzie nie mogę jej znaleźć, a nie odbiera telefonu. Musiałem ją na chwilę zostawić, bo zadzwonił do mnie mój brat. Wróciłem na chwilę do pokoju, by pomówić z nim na spokojnie, a jak wróciłem, jej już nie było. Zniknęła. Nie wiem, co robić ani gdzie jej szukać, ale mam złe przeczucia. Ktoś coś mówił o jakiejś "zaawansowanej" imprezie.
- Spokojnie, kochanie. Uspokój się. - Mówiłam z opanowaniem, ale w środku czułam narastającą panikę. - Jesteśmy z Harry'm za miastem, ale zaraz wracamy. Znajdziemy ją. Czekaj na nas. - Nie czekając na jakąś odpowiedź z jego strony, rozłączyłam się i wstałam. - Musimy jechać. Moja współlokatorka Dana ... Muszę ją znaleźć. - Ruszyłam szybko do wyjścia, a Harry podążył moim śladem, rzucając wcześniej banknot na stolik. Nie chciałam tego przyznać sama przed sobą, ale podobnie jak Horan, miałam w głowie czarny scenariusz. Wsiedliśmy do Audi, chłopak odpalił silnik i z piskiem opon opuściliśmy parking.



Tadam!
Witajcie kochani, wreszcie pojawił się upragniony przez Was (a przynajmniej przez niektórych ; p) nowy rozdział. Mam nadzieję, że się spodoba i liczę też na jakieś opinie w komentarzach. Ktoś zapytał mnie czy będę dodawać rozdziały: odpowiedź brzmi tak, ale to od Was zależy w jakiej częstotliwości będą dodawane. Krótko mówiąc - im więcej komentarzy, tym szybciej pojawi się kolejny rozdział. Zastanawiam się nad wprowadzeniem zasady
5 komentarzy = nowy rozdział, 
ale jeszcze zobaczymy jak Wam pójdzie z dziewiątką ; ]

Dziękuję za każdy komentarz i wejście na tego bloga, to naprawdę dużo dla mnie znaczy.


* takie tam nawiązanie do piosenki Little Things
Your hand fits in mine like it's made just for me, but bear this in mind it was meant to be.

P.S ciekawa jest historia chińskich (w zasadzie powinnam napisać japońskich) ciasteczek. Taka ciekawostka ; )



xx



10 komentarzy:

  1. Anonimowy4/07/2014

    Daleej <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy4/07/2014

    Kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy4/07/2014

    Hej :)
    Dzisiaj właściwie przez przypadek trafiłam na Twojego bloga i opisana historia mnie pochłonęła. Może zacznę od tego, że bardzo podoba mi się Twój styl pisania, a naprawdę rzadko mi się to zdarza, bo bywam wybredna co do tego. Często po prostu rezygnuję z czytania fanfictions, ponieważ nie odpowiada mi styl, którym są pisane.
    Po drugie, fajnie wykreowałaś bohaterów. Naprawdę, każdy z nich jest charakterystyczny na swój sposób, za co duży plus!
    Po trzecie, zaintrygowałaś mnie wieloma wątkami. Zastanawiam się o co chodzi z Nadią. Właściwie mam już swoją wersję całej tej historii, ale chyba powstrzymam się i nie napiszę jej. Zobaczę w kolejnych rozdziałach i jeśli moje przypuszczenia okażą się słuszne, dam Ci znać.
    Na koniec dodam, że strasznie szkoda, iż mało ludzi zostawia komentarze. Sama piszę fanfiction i wiem jak bardzo opinie innych motywują. Mam nadzieję, że czytelnicy w końcu się zmobilizują i zostawią coś po sobie. Sama dopiero teraz dodaję komentarz, ale postaram się już teraz dodawać na bieżąco pod każdym kolejnym rozdziałem.
    Podsumowując, piszesz świetnie! Naprawdę masz talent i tworzysz wspaniałą historię. Oby tak dalej :)
    Czekam na następny rozdział i jeśli możesz poinformuj mnie o nim na tt, @erase_that
    Zapraszam również do siebie. Będzie mi miło jeśli przeczytasz moje opowiadanie i zostawisz opinię
    http://blink-harry-styles-fanfiction.blogspot.com/?m=0

    Trzymaj się ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Anonimowy4/08/2014

    Czad. Kocham! czekam na nastepny! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Anonimowy4/08/2014

    Next!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Anonimowy4/10/2014

    Rzadko podoba mi się to jak ludzie piszą faniction, nawet jak fabuła jest niezła to sam styl jest fatalny, tu jest odwrotnie i to jest fajne. Myślę że przydałoby się więcej opisów perspektywy jej uczuć i nie chodzi mi tylko o jej podświadomość bo to już było dość często, jej wygląd zewnętrzny i np.telefon też nie powinnien być priorytetem. Mimo to uważam że fanfiction jest świetne i masz talent więc nie zmarnuje tego , a ja napewno będę czytać.

    OdpowiedzUsuń
  7. Anonimowy4/11/2014

    omg boskie .. czekam na next <333 xx

    OdpowiedzUsuń
  8. Nialler tak mądrze mówi, że po prostu jego wypowiedzi mogłabym czytać godzinami :)
    Cudownie Harry się zachowuje w stosunku do niej. Jest hakerem? Ciekawe zajęcie :D
    Ciasteczka z wróżbą, Aww cudo! *-*
    Podobnie jak Lynn uważam, iż Dana i Nialler do siebie pasują ! :*
    Mam nadzieję, że ją znajdą.
    Kocham, @xAgata_Sz . Xx

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytam to z zapartym tchem <3

    OdpowiedzUsuń